Najnowsze wpisy, strona 5


93 wpis
04 kwietnia 2019, 09:24

Wiosna....

Zapakowawszy cały potrzebny do życia dobytek, część kuchni, ciuchy, kołdry, poduszki, kosmetyki z bananem na twarzy przeniosłam sie w inny wymiar. Wymiar za którym tesknię całą zimę.... nie żebym zimy nie lubiła ale tu jest inaczej, świat troszkę zwalnia, problemy staja sie łatwiejsze do zniesienia a tęsknota za moim mężczyzną znośna bo jest co robić i nie ma czasu na przemyslenia. Tu praca młotkiem , wkretarką i pedzlem do malowania jest na porządku dziennym i ja to lubię. Drzwi domu wciąż otwarte, wciąż ktoś wpada.... ida ogromne ilości kawy i herbaty ale to tutaj czuję że zyję. Bo to tutaj dla mnie budzi się wosna, bo to tutaj słychac krzyki przylatujacych gęsi, szukających swojej miłości, to tutaj kaczki tworza stada a mewy krzycza niemiłosiernie pilnując swoich gniaz a perkozy tańczą swój taniec godowy , zachwycając mnie nim za każdym razem gdy podgladam ich zaloty. To tutaj zieleń jest najbardziej soczysta a zapachy wiosny najbardziej działają na zmysły. To tutaj wschody słońca sa najpiekniejsze, gdy czerwona łuna przebija sie przez drzewa rozświetlając cały mój świat na różowo, gdy blask odbija się w wodzie... dając podwójną ilość światła. To tutaj , takie ulotne chwile nabierają prawie mistycznego wymiaru... chciałoby sie powiedzieć ... nawet wykrzyczeć.... Boże byłeś geniany w swym dziele stworzenia. Ta wiosa jest trochę inna, bardziej intensywna.... Dlaczego?....Bo widzę niebieskie oczy, widzę uśmiech ... ten uśmiech i te oczy.... że te ramiona otulają mnie, że usta w skrywanych pocałunkach sa jeszcze bardziej gorące a chwile razem, w stresie ze ktoś coś....podniecające jak nigdy, że rozmowy o zyciu, strajkach, młodziezy przeplatana jest słowami o których każda kobieta marzy.  Mogę się przytulić popijając moje ulubione winko..... czy to wszystko jest szczęściem? TAAAAK TAAAAK TAAAAK i szcześciem jest to, ze moge przy nim, bez żadnego skrepowania spytać.... czy byłbyś zadowolonym mezczyzna gdy podczas ogladania meczu sprawiłabym że twierdzenie że środa to dzień loda stanie sie faktem. No i niech mi ktoś pokaze faceta który nie miałby wtedy pełnej gotowości. ha ha ha. Kazdy ma swoją wiosnę... ja mam taką..... moje miejsce, moj facet.... czas rozkwitnąć!!

Wciąż mam zaciesz, zacieszona jestem.... wciąż zakochana.... i cały czas przed oczami mam jego uśmiech.

92 wpis
24 marca 2019, 17:02

Przewrotny los....

kiedys pisałam juz jak widze mój los..... menda za rogiem która zaciera rączki, z długimi palcami , taki podobny do zgredka... tak  go widzę i myslałam ze mi troszke odpuścił. Rzeczywiście odpuścił, dał mi kochać, dał mi czuć się kochaną, odczekał .... dał mi zrelaksować się... nawet zapomnieć że czyha za rogiem. Zadziałał... zaszalał sobie.... dał mi guzy, dał mi coś jeszcze i jeszcze.... chojny skurwiel... zaszalał po całości. Któregos razu zajdę za ten róg i spytam co do mnie ma. Nie żebym się żaliła... biorę wszystko na klatę... zresztą nie mam wyjścia... teraz badania, badania i badania i sie zobaczy. Albo kopnę w kalendarz albo sie uda jakoś gnojka przechytrzyć ( znaczy los). Nawet mi się płakać nie chce, nic mi się nie chce... znalazłam pierogi za szpinakiem z gwiazdki  ( w zamrażarce oczywiście) i zajadam .... sama w domu, jakas muzyczka, pierogi... sok z marchwi,kot za plecami,paczka fajek , nogi na ławie i jest mi dobrze byłoby idealnie ale ten wkurw z tyłu głowy... jesli bedzie operacja to piąta w moim marnym zyciu.... zgarniam całą pulę...muszę w totolotka zagrać!!

91 wpis
22 marca 2019, 08:27

trudy wychowania  nastolatki...

Moja córka nastolatka.... myslałam ze będzie miło, przyjacielsko ... i miękko ale dziecko okazało się być zaciętym, niepokornym duchem. Dojrzewanie to taki dziwny okres w zyciu kazdego człowieka, kazdy nastolatek to musiał przejść a kazdy rodzic znosić z pokorą. Tylko że gdy ja dorastałam ... nie było tylu bodźców zewnetrznych... były kolezanki i podwórko...teraz sa koleżanki, internet, telefon i galeria. A że ja niepokorna matka jestem to poszybowały wczoraj talerze z obiadem   a siła rażenia ziemniaków ze sosem była porównywalna do bomby w Hiroszimie. A szok po rzucie talerzem z serwisu slubnego był podobny do szoku Japonczyków. Moje dziecko było pewne że moje przywiązanie do skorup bedzie silniejsze niż jej wychowanie. Pomyłka jej oceny była fatalna dla niej w skutkach. Wychodze z założenia , że jesli rozmowa nie przynosi efektów to trzeba przejść do czynów i zastosować srodki terroru w postaci obiadu na wszystkich  częsciach pokoju i jego elemantach i zabraniu telefonu .... co było najgorszą karą jaka mogła sie przydazyc mojej córce. Trudno... jesli wojna to ofiary. Ale z drugiej strony , choć zabrzmi to niewychowawczo... podobało mi sie jej nieugiecie i patrzenie mi prosto w oczy podczas buntu. Ma bestia charakter i kurde dobrze, nie jest pokornym cielęciem. Ale czuję coś po kościach ze wojna z jej hormonami będzie długa i uciążliwa.... musze wymysleć jakies zajęcia dodatkowe aby spaliła złą energię. Ale chyba nie mam złego dziecka  a dojrzewanie jeszcze nie weszlo w pełna fazę bo po wszystkim przyszła do mnie do sypialni i przytulona do mnie leżała nic nie mówiąc.... może to ostatnie takie chwile razem i cieszę się ze jeszcze są, że jeszcze chce sie przytulić do mamusi. Kurcze.... nie pomyslałam... moze to przytulenie było szkutkiem szoku po moim rzucaniu... zespół szoku pourazowego... bojowego.... niestety ...  nie wazne czemu się przytula, wazne że to robi jeszcze... i wiem  ze jz nie przyjdzie do mnie z wyciagniętymi łapkami ... mama buzi... czas leci... niedługo buzi bedzie dawał ktoś inny.... i kurde wspołczuję jemu lub jej :))). Kocham moje dziecko nad zycie, jest to  miłosć ... czasem szorstka... czasem aksamitna... ważne że moje dzieło ma charakterek i zawsze bedę z niej dumna choć wkurw...a :)) i wiem, ze nie bedzie miała w zyciu lekko bo pokorne ciele dwie matki ssie... Ja tylko wznoszę modły aby za wcześnie babcią nie być. I tym optymistycznym akcentem koncze wywód o wychowaniu nastolatki, choc wiem, ze to tylko wierzchołek góry lodowej a ja jestem tym Titaniciem bo i masą zaczynam go przypominać... nnastepny kilogram na plusie. Zajadłam wczoraj stres czekoladą gorzką z orzechami.... kawałkiem, podwójnym kawałkiem ... ale byłam usprawiedliwiona. 

Jutro jadę na USG tarczycy.... mi tez hormony szaleją.

Kochanie... dobrze , ze jestes .... opowieść o robiących kupę hipopotamach i trelince na scenie oderwała mnie choć na chwilę od rzeczywistości i przepona bolała od smiechu. Kocham Cię Wariacie moj. 

90 wpis
16 marca 2019, 17:07

Today.....pachnę

jak to jest, że spotkałam człowieka, powiem wiecej ... faceta.... który potrafi słuchać, rozmawiać, który rozumie jak nikt inny, który uśmiecha sie do mnie, który mruczy gdy ......, który patrzy na mnie ja na super sexbombę,przy którym ja się tak czuję, który liczy się z moim zdaniem i docenia je,który otula mnie zapachami, przy którym zapominam o całym swiecie,którego ramiona są dla mnie bezpieczną ostoją, przy którym nie wstydzę się że tu czy tam jest za dużo, który nie boi się powiedzieć że mnie kocha i ja nie boję sie tego mówić, który tęskni i o tym mówi, w którego  oczach moje odbicie cholernie mi sie podoba, przy którym jestem odprężona, z którym kazda rozmowa jest czymś ważnym.... jak to jest że tyle lat musiałam czekać na kogoś takiego. Chyba musiałam zasłużyć!!!

Dzis przeczytałam artykuł na WP o byciu kochanką. Im bardziej się wgłebiałam tym bardziej otwierałam oczy ze zdumienia. Miałam wrazenie że napisała to arcydzieło nastolatka, nieznajaca zycia, naiwna... wręcz głupia  a wypowiedż pani psycholog dobiła mnie. Okazuje się że są dwa rodzaje kochanek... pierwszy typ to bezbronna kobieta, omamiona przez złego faceta ( najczęsciej starszego ) , który rozkochał, wykorzystywał a ona niewinna wierzyła że zostawi zonę a drugi typ to taka która zakochuje się w emocjach,samotna, bezbronna i znow zły facet omamia i ona taka niewinna zakochuje się w rozmowach, we flircie a on to wykorzystuje i zaciąga do lózka. I to wszystko.... żadnych innych opcji. A podsumowanie najlepsze.... kobiety ... kochanki... pamietajcie że beda samotne święta, że nie zostawi dzieci i rOdziny dla Ciebie. No ja chrzanie... musze sprawdzic kto był sponsorem artykułu... chyba kościół katolicki. A co z takimi jak my.... moze my jestesmy jedyni tacy..... zycie swoją drogą.... my swoją drogą. Pewnie ze marzy mi sie wiele rzeczy,takich zwykłych , normalnych no ale nie moge ich mieć więc nie ma sensu się zamartwiac, trzeba brać to co daje los i byc szczęśliwym , trzeba doceniac to co ma się.... a może ja nie jestem kochanką....może jestem inną formą. Inna forma oświadcza.... mam w dupie zaszufladkowania... jest mi dobrze, jestem szczęśliwa, usmiechnięta, spełniona, chce mi się żyć, kocham...czuję że jestem kochana, nie mam wyrzutów sumienia, nie czuję sie winna że ziemia się czasem trzęsie ( jak moje łydki ) a kamienie wciąż gdzieś w biurze. I pachnę znów inaczej....kaktus, frezja hibiskus i przyprawy  ... Today.... liczy sie tylko dzisiaj.... tu i teraz . BUZIOL  KOCHAM CIĘ!!!

89 wpis
10 marca 2019, 22:32

Znów o marzeniach..

Kochanie... ja wciąż marzę, o Tobie ... o nas... cały czas biegasz mi po głowie... tyle marzeń sie spełniło...ja lubię takie marzenia które mają szansę się spełnić.   Dlatego nie marzę,ze spedzimy chwile w tym domu na plazy, że zrobimy tam jajecznicę, ze wypijemy razem kawę na plazy zapatrzeni w zachód lub wschód słońca, że pojdziemy razem wzdłuż plazy za ręce a ja bedę w zwiewnej białej sukience  a Ty w białych lnianych spodniach, że obudzi nas szum morza, że bedziemy lezeć na plazy, tuz przy naszym domu, że bedziesz sypał piasek , waską strózką na moje plecy , że bedziemy popijali winko przy zachodzie słońca, ze pojdziemy na targ by kupić świeze ryby by je potem usmazyć wspólnie, że bedziesz mnie trzymał za rękę podczas startu i lądowania, ze bedziesz mnie całował przy każdej okazji, ze kolor moch szczesliwych oczu bedzie taki jak kolor wody w morzu, że ledwo bedziesz mieścił nogi w samochodzie z rent a car. Nie mogę o tym marzyć.... bo to zawsze zostanie w sferze marzeń i gdytam pojadę czegoś będzie mi tam brakować..... będzie  mi brakować tych wszystkich cudownych rzeczy, które mglibysmy razem tam robić. Teraz wyobraź sobie... że leżę sama na plazy,  ze jajecznicę robię mojej córce, ze piasek będę przesypywać z ręki do ręki, ze wschody i zachody słonca bedę podziwiać sama mysląc że mogłoby być inaczej i że kieliszek do  wina bedzie jeden. 

Wakacje zaplanowane, wybrane zabukowane!!!Szkoda tylko , że................. .   Kocham Cię. Czy zdajesz sobie sprawę, ze tydzien temu minęło 7 miesięcy . Czas leci ... nawet nie wiadomo kiedy!!