25 sierpnia 2018, 00:20
Jak poradzić sobie ze źle sprecyzowanymi marzeniami i tęsknotą
Dziś pół dnia walczyłam z fakturami, z jpk, z deklaracjami - gdybym miała to robić zawodowo po tygodniu strzeliłabym sobie w kolano, nie... w kolano nie bo mogłabym pracować ... strzeliłabym sobie w łep. Po kilku godzinach , gdy wszystko sie wygenerowało, poczułam ulgę że mam miesiąc wolnego od papierów. Dzis ten przykry obowiązek wobec Ministerstwa Finansów był inny niż wszystkie poprzednie.... dzis co chwile zerkałam w telefon i nawet nie po to aby sprawdzić czy przyszedł sms ale po to by popatrzeć na zdjęcie które dzis dostałam. Od niego.... z kamieniem... z tytułem " Mój talizman". Gdy pierwszy raz zobaczyłam je az łzy zakręciły mi się, zrobiło mi się miękko... przyjemnie... poczułam się jak Danuśka ratująca Zbyszka- ta historia z nałęczką- mówiąca " Mój Ci On". Nie jest mój cały czas, tylko w tych momentach gdy dzwoni, gdy pisze sms, gdy robi zdjęcie i wysyła je do mnie i wtedy gdy jesteśmy razem. Wtedy jest mój, tylko mój!!!! I przez te momenty ja jestem tylko Jego. Wtedy nie liczy się nikt i nic. I to jest w tym wszystkim cudowne że nie dopadnie nas szara rzeczywistość, rutyna, że ciągle będziey tęsknić, marzyć, mysleć, wspominać, rozpamiętywać. Choć muszę przyznać, że marzę o tym aby posłuchać jak śpi czy o tym aby zobaczyć jak się budzi rano. Nawet nie wiem czy chrapie. Bo niestety apetyt rośnie w miarę jedzenia. Kiedyś, dawno temu marzyłam aby ze mną porozmawiał, nie tylko na tematy zawodowe i się spełniło, potem marzyłam aby mnie pocałował - spełniło się, aby przytulił mocno i to też spełnione, aby kochał się ze mną i to też, były jeszcze inne marzenia które sie spełniły ale musiałabym przestawić w ustawieniach na blog tylko dla dorosłych a nie o to w tym chodzi.I znów odezwała się u mnie w głowie wariatka. Następne spotkanie bedzie wyglądało następująco - buzi buzi i lulu- przecież chciałaś popatrzeć jak śpię a ja spełniam Twoje marzenia. Ciekawa jestem jakbym zareagowała, mina spaniela i wielkie oczy kota ze Shreka.Dobrze, ze nie złowiłam złotej rybki bo mam problem z doprecyzowaniem marzeń. Gdyby tak się stało, że kimnie na dzień dobry to kimnę się z nim. Po nocnych pisaniach mam niedobór snu.
Jednym z elementów tej układanki, składającej się z marzeń, smsów, telefonów, zdjęć jest tęsknota. jak sobie z nią radzić, gdy momentami obezwładnia. Gdy na miejscu na którym zazwyczaj siadał on siedzi inny facet a ja spoglądam i widze jego i dopiero po ułamku sekundy dociera do mnie , ze to tylko moja wyobraźnia. Wtedy obezwładnia i mam wrażenie że odbija mi palma. Dobrze, ze mam jeszcze tego świadomość ale z drugiej strony żaden wariat nie twierdzi że jest wariatem, nawet ten który uważa, że jest Matką Teresą z Kalkuty a w rzeczywistości jest postawnym blondynem o nordyckich cechach. Dosyc o wariatach , mam ich w koło siebie tylu, z resztą oni też uważaja że są całkiem normalni. Wracając do tęsknoty... nie chcę sobie z nia radzić bo dobrze że jest. Martwiłabym się gdyby jej nie było. Przeciez jak ja sie tak wytęsknię to gdy spotkamy się to jestem stęskniona ... bardzo bardzo. I znów nie moge rozwinąc tematu bo byłby to tekst tylko dla dorosłych. I niech mi ta tęsknota doskwiera, uwielbiam tą tęsknotę, nie chcę sobie z nią radzić, jak tęsknię znaczy, że żyję i czuję. Podobno tęsknota boli - mnie wszystko boli ( w tym wieku jakby nie bolało to oznaczałoby ze przeszłam do innego wymiaru) a tęsknota mnie nie boli. Dzięki niej wiem, że gdzieś w Polsce jest ktoś kto spełnia moje źle sprecyzowane marzenia.
Kamień podzielony na pół stał się talizmanem !! Podwójny sukces!!!