Archiwum listopad 2018


64 wpis
27 listopada 2018, 23:41

To takie miłe

gdy przychodzą wiadomości, gdy przychodzą zdjęcia, gdy dzwoni telefon... gdy wiem, ze jestem ważna dla kogoś. To takie rozczulające uczucie, budujące, dające poczucie bezpieczeństwa. Myslałam, że już jestem za stara na takie mrzonki... a jednak. Myślałam, ze jestem odporna... a nie jestem. bYłam pewna, że już nigdy do nikogo nie powiem że kocham... a jednak się stało. Kupowanie fajnej bielizny ... e daleko za mną.. a tu  i teraz się dzieje. Prawie pięćdziesiątka na karku a tu dupa szaleje he he he ... Boże a może to klimakterium się zbliża albo juz jest. Nie dam się!! Przechodzę lub przebiegnę albo przeleżę ( pod nim albo na nim) i nie dam sie dogonić i nie przeszkadzą mi bolące stopy i łydki bo jak boli to dobrze. NIech boli, niech rwie ale sie  nie dam. Zacięta jestem!! E tam.... tylko wtedy jak się zatnę nożem, miękka jestem  ale postanowienie to postanowienie. Bieg ktory jest w czerwcu zaliczę, jak nie przebiegnę to przejdę a jak nie przejdę do dokuśtykam a jak to odpadnie to się doczołgam. Trzeba sobie stawiać poprzeczkę coraz wyżej... z wszystkim. Jak zakochać się to w fajnym facecie, jak miec postanowienie to zrealizować je podwójnie.  Teraz pytanie co oznacza określenie fajny facet.  ON!! i wszystko w temacie. Nie wiem czy znalazłby się facet który idzie na cmentarz wieczorem, zapala świeczke na grobie, na drugim końcu Polski tylko dlatego, bo poprosiłam go o to i jeszcze robi to z uśmiechem i ciągnie ze sobą kolegę  - bo ktoś musi zdjęcie zrobić. Tylko wariacko fajny facet. Hmmm ciekawa jestem jaki będzie plan na weekend.... och bo spełnia moje kolejne marzenie. Jak znam życie to..... :)) . Nie mogę się doczekać. Mimo jego bolącego  stawu biodrowego i moich naciągniętych łydek damy radę.. geriatria da radę. Zawsze mozemy sobie świńskie kawały poopowiadać albo pooglądać zdjęcia :))) ale chociać w pięknym otoczeniu, w bieli... tak jak lubię. Imagine. 

 

63 wpis
25 listopada 2018, 18:21

Jak Ty to robisz?

Juz tak dawno nie popłakałam się ze wzruszenia, juz tak dawno nikt nie potrafił gmerać w mojej duszy, bardzo dawno nikt nie miał na mnie takiego wpływu. Dziś jedno zdjęcie doprowadziło mnie do łez szczęścia, zdjęcie przedstawiające jeden mały gest... nie buziak, nie serce z dłoni. To zdjęcie upewniło mnie że  wszystkie słowa wypowiedziane i napisane mają pokrycie, że nie sa pustymi frazesami. Taki mały gest z Twojej strony, spełnienie mojej prośby, może głupiej, może naiwnej, zwykłej ale była dla Ciebie ważna. I to mnie rozczuliło....że  nie olałes prośby egzaltowanej baby i jeszcze zrobiłes to z uśmiechem. Powiedzieć można wszystko ale nie koniecznie porywa się to z czynami. W Twoim przypadku .... moja intuicja nie myliła się. Dziękuję KOchanie, ze przeszedłeś się w moje ukochane miejsce i zapaliłeś świeczkę Kornelowi i myslałeś wtedy o mnie. Jestem szczęśliwa, naprawdę szczęśliwa.

Kochanie... nie mogę doczekać się do piatku!!  Przyjedź cały, wymasuję naciągnięte mięśnie a Ty mi opowiesz o kozicach i widokach. 

 

62 wpis
20 listopada 2018, 19:54

Zafiksowana

po dzisiejszych zawrotach głowy podczas porannego chodzenia, po informacjach które dostałam od Ciebie ( dobrze, że mam kogo spytać) odpaliłam internet i zaczęłam czytać, słuchac i oglądać. Po którymś z filmików oszalałam... jeden ekspert daje dziesięć zasad... zero pszenicy, zero mleka, 2 posiłki z węglowodanami, owoc raz dziennie ale jak się go zje to już jeden posiłek z weglem znika, tylko tłuszcze zwierzęce lub kokos i jajka do bólu.... następny zero białka zwierzęcego i tylko zielone  i jak tu znaleźć złoty środek a może poprostu zacznę sie wsłuchiwać w siebie.... a i jeszcze jedna teza... pani wymysliła, ze tłuszcz odkładający się na brzuchu, szyi i ramionach to od stresu i niebieskiego światła czyli TV i kompy i zeby schudnąć na miesiąc pod namiot. Może ja nakręcę film jak schudnąć przy pomocy sexu... Kochanie następnym razem rozejrzyj sie czy kamerek nieporozstawiałam po kątach.... bo mam w nosie RODO. Czego nie robi sie by zaistnieć w necie. Ale wracając do tematu ... nasłuchałam się, naoglądałam i zrobiłam sobie węglowodany i białko na kolacje bo na obiad były owoce a wcześniej zrobiłam szóstke weidera. Bo przecież muszę jeść jeśli robię codziennie prawie 7 km i szóstkę i się zafiksowałam... na wiosnę będzie rozmiar 42 i tego się będę trzymać a moje nowe kiecki zawsze można zwężyć i dam radę sama... bez siłowni a następny wyjazd na wakacje w bikini i króciutkie kiecki .... :))) się marzy ale dam radę bo chcę... A Ty Kochanie.... golonka, kluchy, pyry, drożdżówy i TY sex na lenia :) żebyś za dużo nie spalił :)) ... bo po tym co powiedziałeś dziś, o zainteresowaniu pań wszelakich ... wrrr... trudno będę zaklinać przyszłość.  Idę przymierzyć kieckę którą kupiłam rok temu  i trzeba było pod nią wciągać gorset hmmm zobaczę.  No i gorset nie potrzebny... tylko ta cholerna skóra na brzuchu. I z nią powalczę i rozstępami... zagadam je. A tak prawdę mówiąc po co ja to wszystko robię... nie dla faceta, bo mnie akceptuje... z samotności!!!

61 wpis
19 listopada 2018, 22:40

 Brak weny

Straszne... nie mam natchnienia, szukam, chodzę, rozglądam się i nic. Jakos pusto w worku z pomysłami.  Miłośc daleko, jeszcze dalej niz zwykle, stos papierów do obrobienia, w domu nudno... nawet kłótni nie ma, nosz kurde przecież nie bedę pisac jak się robi porową zupę z pulpetami - dietetyczną i jak wpieprzam sałatę z rzodkiewką i ogórkiem i że co 3 godziny, a rano owsiankę. No bez sensu o tym pisać bo i tak muszę przez to przejść i wrócić na stare tory żarcia i zacząć spalać a samej na siłowni nie chce mi się chodzić. NO to walczę, myślę o ciastkach i kupiłam syrop z agawy i jak mnie najdzie to sobie chlupne i się zasłodzę a sałata też jest slodka, kwestia tylko wmówienia sobie tego. Jakoś mi nie idzie ale zielone jest potrzebne więc jak ta krowa mielę. Kurcze dobrze że mam tylko jeden żołądek w przeciwnym razie ten drugi musiałby być na plecach ale to wtedy byłaby druga dupa. Kochanie, zapewne ucieszyłbyś się.... cztery pośladki. Chyba od nadmiaru warzyw mi troszkę odwala a brak weglowodanów powoduje zamulenie umysłu.  Boże, jak ja bym się z dwoma odwłokami w solarium zmiesciła, a że mam na brzuchu się opalać to pokrywa opierałaby mi się na drugim komplecie a pani z obsługi próbowałaby domknąć to co się domyka... i kolanem, jak walizkę.... dam radę... nosz dam radę. Już to widzę. Pokazali by mnie w Discovery. Nie no koniec bredni. Ale to niesprawiedliwe... jedni rydze na maśle a ja sałatę i jeszcze endomondo mnie oszukało, bo zrobiłam pomiar w google maps i wyszło mi 2 km więcej niż pokazała mi aplikacja. Jutro zrobie powtórke trasy i porównam. Dobrze, że chodzic lubię ale tutaj jakoś ponuro się chodzi. Na dwadzieścia parę osób mijanych, biegających, chodzących tylko jedna odwzajemniła uśmiech... może oni za karę chodzą... bo ja dla przyjemności i uchachana jestem jak norka i uśmiecham sie do wszystkich a oni jacyś tacy, nie z mojej bajki. Może myślą że podrywam ich albo chcę kasę na święta pożyczyć. Jutro tez będę się uśmiechać, może się przełamią... i słowa wieszcza ...Za oknami świta,Widać się rozkwita,Rosną domy z prawej,Z lewej będą też...Przecież to jest nasza,Duma pospolita,A wy jacyś tacy...Toż to przecież grzech. Nosz kurde prorok, jasnowidz.... wcale nie, w nas się nic nie zmieniło. Malkontenci, niezadowoleńcy... chyba zacznę wcześniej wychodzić może ich nie spotkam bo mnie spaczą, wciągną w chorą melancholię chodziarza a ja się chcę cieszyć, że mam jeszcze siłę... i ochotę. Oj a z ochotą to ja mam problem, że jest i to jaka i na co... fiu fiu ( Kochanie to o Tobie)... żle ze mną....  naszła mnie ochota na kiełbasę wędzoną z bułką i pepsi czyli zestaw skauta... szybko szybko zamiennik... lodówka... biegiem ...  potrzebuję zamiennika..... jest.... RZODKIEWKA.... zeszłam na psy... głupia nie marudź, wizja solarium domykanego kolanem ...dobra niech bedzie rzodkiewka i zielona herbata. Nawet herbata zielona.

Kochanie, chodź z  tymi swoimi kijami, uważaj na kostki nie tylko swoje, myśl o mnie ciepło. Buziak

PS. Tęsknię .... ( przepraszam, za dużo tego Tęsknię, trzeba jakieś inne hasło wymyślić... proponuję OKLEINA ... ta z drzwi, z pokoju dla rodziny ) 

60 wpis
16 listopada 2018, 17:04

Góry

lubię... ale nie kocham, przytłaczają mnie, niektórzy w górach czują przestrzeń, wolność a ja czuję się zamknięta, ograniczona i boję się ich. Służą mi tylko do zjeżdzania na nartach... choć kilka lat już nie jeździłam a dokładnie cztery lata, ostatnio we Francji w Alpach. Zresztą ja, z moim lękiem wysokości nie nadaję się na wspinaczki... chyba że po dolinach. W naszych Tatrach jest taki problem ,że tłok na szlakach jak na Krupówkach i zawsze wpadniesz na znajomego. Zakopanego- niecierpię, muzyki góralskiej - jakby się koszula w dupę wrzynała  lub wżynała... nie wiem czy góralom przez rz czy ż. Dawnego czaru Zakopanego niestety już nie ma... Witkacego, Kasprowicza, Orkana, Przerwy - Tetmajera.... teraz łoscypki, stragany, bazar i mc donald i dupa przy dupie jak na plazy we Władysławowie w upalną niedzielę. Kwaśnica smakuje jak zwykły kapuśniak, oscypki są w krowiego mleka a rydze  sprowadzane z Chin. Nie ma już tam tej tajemniczości która była kiedyś, zadymionych knajp gdzie można było podyskutowac na tematy wszelakie - za to mamy Hello Kitty albo kubusie puchatki spacerujące po Krupówkach, zamiast białego misia i zionie od nich tanimi winami. Raz takie monstrum złapało moje dziecko by wymusić zdjęcie, dostał ode mnie w łep a u niej został uraz. I nie z powodu ze mama nawala Kubusia puchatka ale że ukochany misio był napruty jak ruska armata. Kiedyś to był elitarny kurort, magiczny, tajemniczy, pokazanie sie w Zakopanem w sezonie było szczytem marzeń wielu... komuna otworzyła drogę dla wszystkich, w centrym miasta pojawiły się bloki FWP - każdy mógł i każdy chciał i każdy był i czar prysł jak bańka mydlana  no ale ja jestem inna i tęsknię za dawnymi klimatami. Jest jedno miejsce które mnie wsrusza... dwa... wydawałoby się dziwne ze mnie właśnie te poruszają, bo Pana Boga nie nadwyrężam- Cmentarz na Pęksowym Brzysku i Sanktuarium Matki Boskiej Fatimskiej na Krzeptówkach... ale nie to wielkie białe monstrum ale kaplica z tyłu, tam się bardzo dobrze czuję, można odetchnąć, pomyśleć. Gdy moja córka była mała, zaczynała chodzić... pojechałyśmy do Kaplicy, tęskniłam bardzo za moją mamą ( ona to miejsce uwielbiała), przycupnęłam z boku i tak mi się jakoś miękko zrobiło na sercu, oczy się zaszkliły.... podszedł do nas ksiądz w pelerynie, podał młodej rękę, podniosł ją i wziął do figurki Matki Boskiej Fatimskiej... choć niech się mama wypłacze to przestanie tęsknić. Nie bała się go wcale, pokazał jej wszystko, pozwolił dotykać wszystkie rzeźbienia na ołtarzu a ja wyłam, gdy przyprowadził mi córkę powiedział... teraz Ty jesteś matką, nie płacz. Nie wiedział dlaczego płaczę, za kim tęsknię....  taki cud zakopianski. Pęksowy Brzyzek kocham bo tam się nic nie zmienia, gdy tam jestem nie słyszę nawet hałasów ulicy i pobliskiego bazaru.... takie wyciszające miejsce o każdej porze roku. I to wszystko czym mnie Zakopane zachwyca. A góry... naszych za dobrze nie znam.... za to Słowackie bardzo dobrze, większośc stoków, nawet najtrudniejszych. Bo góry dla mnie to tylko śnieg i narty ale w tym roku  nie zaliczę w tym roku ferie - kierunek Barcelona i Gaudi, tam mnie ciągnie w poszukiwaniu tajemniczych, energetycznych miejsc. 

 Tak mnie naszło dziś na Zakopane.... wiadomo dlaczego. Wiem, Kochanie że lubisz tam byc, że lubisz góralską muzyke, ze wszystko tam lubisz ... to tak jak z naszymi poglądami politycznymi... inne bieguny, totalnie inne i to jest fajne, ze tak się różnimy bo nie grozi nam nuda.... zawsze mozemy sie pokłócić o to czy Lech Kaczyński był prorokiem i czy Zakopane jest cudowne... a jak się pokłócimy to się pogodzimy.... a jak się pogodzimy? ...  tu się zgadzamy.

Mam prośbę Kochanie... jedną, jedyną ... gdy bedziesz miał chwilę wolną idź na Pęksowy Brzyzek i zapal świeczkę Kornelowi Makuszyńskiemu. Taka jestem pokręcona. KC