26 października 2018, 00:37
juz za parę dni...
zasłużony urlop, zapracowałam na niego, mam czyste sumienie - długi sezon, nerwowy. Oczywiście były dni laby, zabawy ale przecież nie można pracować non stop przez poł roku, czasem trzeba sie wyspać, czasem trzeba pośpiewać, czasem trzeba napić sie wina w fajnym towarzystwie i czasem trzeba potańczyć i ryby połowić. Fajny był ten sezon, pracowity ale fajny. Tylu ludzi przewinęło się, tyle twarzy, tyle charakterów. Przeróżnych, dziwnych, wesołych, tajemniczych, wymagającycch, upierdliwych... cała paleta ludzkich charakterów. Chwilami miałam dość, chwilami płakać mi się chciało ze zmęczenia a czasami nie miałam juz siły płakać, czasami gdy kładłam się spać nie mogłam zasnąć ze zmęczenia, czasami miałam wrażenie że wykonuję czynności jak robot, dobrze zaprogramowany ale nie wyobrazam sobie że mogłabym być gdzieś indziej, że mogłabym pracowac w innym miejscu. I przez te wszystkie lata nie przyszło mi do głowy aby spojrzeć na klienta w sposób inny niż należałoby. Ten rok był inny... przez pół wakacji spoglądałam na przystojnego faceta i pewna byłam, ze na spoglądaniu się skończy, oporny był, nie zwracał uwagi i im bardziej nie zwracał uwagi tym ja byłam bardziej .... jaka?... zafascynowana? zauroczona? Kiedyś wysłałam zdjęcie z rysunkami dzieci ze wspomnieniam i z wakacji a na pytanie - co jest moim wspomnieniem? - powiedziałam jakiś żart. Te wakacje będą kojarzyć mi się z jedną sytuacją, którą często wspominam, z rozrzewnieniem, nasze pożegnanie... do tego często wracam. Ale nie o tym miało być... zasłużyłam na urlop... jak nigdy dotąd... zwłaszcza, że potrzebuję oderwać się, przestać myśleć tak bardzo, znależć koniec tęczy. Już nie mogę doczekać się, kiedy położę się na plazy z książką i skupię się tylko na czytanej treści i szumie oceanu. Dzis na fb znalazłam profil o wyspie.... oglądając zdjęcia przypomniało mi się czemu mnie tam ciągnie.
Do powrotu zero wpisów na blogu.
Nos vemos luego. Mira la piedra, mi amor!! Te amo!!!!