20 października 2018, 22:56
Ostatni dzień w moim domku
ostatni dzień i ostatnia noc.... w moim miejscu na ziemi, czas wracać do blokowiska. Na szczęście widok z salonu jest niczym nie zakłócony... bloki daleko, z okien widzę park i brzozę... ale ona nie dorównuje pięknem moim brzozom, które kilkanascie lat temu z uporem sadziłyśmy z moją mamą. Teraz są piękne.., złote, delikatne, najdrobniejszy wiaterek odbija sie w ich listkach powodując ich drżnie. Będzie mi ich brakować.... bedzie mi brakować krzyku gęsi łączących sie w klucze, moich obchodów zaczynając od domu, przez pomosty, omijając trzciny szumiące, głaskania kasztanowca, oglądania lip przyciętych, zrywania lawendy, szumu wiatru, zapachu wody, przeplatania bluszczu w płot, zimnej rosy rano, zapachu pokostu na pomoście. Kocham to miejsce, każdą roślinkę , moje róże przy altanie, które rosną jak chcą a gdy kwitna pachną obłędnie. Będzie mi brakować ciszy, spokoju i białej czapli, która odleciała i mam nadzieję że wróci. Ciekawa historia z nią, zadomowiła się w sierpniu w moich trzcinach, wykorzystała na schronienie lukę w nich, przychodziła mpod pomost, tu gdzie bobry mają domki, lub wskakiwała na pomost i wygrzewała się w słońcu razem z kaczkami. Nigdy tu białej czapli nie było... może też wybrała to miejsce ... jak kiedyś ja. Może wróci tak jak ja wracam. Graby i jarząby zrzuciły już czerwone liście, jutro trzeba grabić a szkoda bo jest pięknie, kocham te kolory, złote brzozy, szare wierzby, czerwone graby i moje czerwone dęby, hodowane z żołędzi zbieranych w Holandii z trawnika znajomych, brązowe pałki wodne. Ciężka będzie ta zima w domu... nie ciągnię mnie tam wcale, o tej porze już zawsze tam byłam i zaczynałam nadrabiać zaległości towarzyskie, kulturalne. Zaczynałam sezon teatralno- kinowo- filharmoniowy. A w tym roku..... już zaczęly się telefony... kiedy będziesz? no jeszcze tam siedzisz? nie zimno wam? Mam jakieś przeczucia, jakieś cos z tyłu głowy... ciężko mi to wytłumaczyć, nie wiem ale coś mnie tu trzyma. Poza tym, tu mam gdzie się schować gdy dzwoni telefon ... gdy dzwonisz, dzis wyszłam z domu i stałam w klatce, co chwilę ktoś przechodził, uśmiechał się , witał a ja myslami daleko, w innym świecie. Własnie, dobre określenie, gdy jestem z Tobą w "naszej stadninie" to jakby był inny, tylko nasz świat, wtedy nic sie nie liczy tylko my i bardzo, bardzo, bardzo mi to odpowiada. Pokusiłam się aby zastanawiać się jakby to było gdybyśmy byli razem cały czas... nie wytrzymalibyśmy ze sobą... ja nie wytrzymałabym. Ty musisz mieć kobietę czekającą, która znosi to, że cały dzień nie ma Cie w domu, bo praca... nie zniosłabym tego bo mnie gna wciąż gdzieś, mnie nosi, chcę coś robić, z kimś gadać wciąż a Ty potrzebujesz w domu wyciszenia, seriali, spokoju. Ze mną spokój? Nie da rady .... czasem tylko mnie ciągnie pod koc.... ale to musi mnie przypilić. Mamy idealne rozwiązanie... spotkania od - do. Ale muszę przyznac, że trzy godziny to zdecydowanie za mało ... choć lepiej mieć wróbla w garści niż gołębia na dachu. I bardzo doceniam, ze znalazłeś czas w tym gorącym okresie, nawet nie wiesz jak bardzo. Przez najbliższe dni będę chodzić ponura, bo wciąż myślę, jeszcze czuje Twój zapach, czuje dotyk, czuję Twój oddech na skórze, za chwile mi troche przejdzie... wakacje się zbliżaja wielkimi krokami, muszę walutę zakupić, spakowac walizki, wymienić dwa telefony, pomyć okna przed wyjazdem, doprowadzić dom do stanu używalności... pracowity tydzień... troche ochłonę,mam zajęcie ale dziś mnie trzymało i jutro też będzie.... potem będę czekac za telefonem kiedy będzie szansa ... kiedy znów będziesz musiał jechac do szpitala.
A najśmieszniejsze jest to, że gdy już jesteśmy razem, ekscytacja sięga zenitu przez pierwszą godzinę a potem już myślę, że za chwilę trzeba będzie się rozstać i zaczynam tęsknić już wtedy.
8 dni do wyjazdu....