Archiwum listopad 2019


106 wpis
27 listopada 2019, 20:08

Zastanawiam sie jak to moze być że znał Cię Sienkiewicz..... Henryk... tak tak... ten Sienkiewicz. Dziś mnie olśniło. Gdy stałeś nago w oknie, rozmawiając pzez telefon. Lezałam owinięta kołdrą i zapatrzyłam sie na Ciebie. Mężczyzna ktorego kocham..... i znał Go Sienkiewicz.  I teraz myslisz.... czytając.... wariatka.... na prochach?.....Nie jestem wariatka i nie łykam prochów. Teraz myslisz..... co ma Sienkiewicz do mnie..... może brodę mamy podobną?  Kochanie Ty masz ladniejszą :) ... teraz myslisz....uśmiechasz się..... Azja Tuhajbejowicz?.... Ketling? ....hmmm Kmicic?....oooo Skrzetuski.... napewno Skrzetuski..... a moze Bohun...... albo Marek.... napewno Marek Winicjusz.... na 100 %.  Kochanie ..... masz po trochu z kazdego.... nie masz nic z Wołodyjowskiego....  ( o wygląd chodzi .... bo charakter ... moze trochę ). Ale gdy tak lezałam..... patrzyłam.... jeszcze czułam Twój dotyk.... rozpłynełam sie... może sie obrazisz  za porównanie... no ale cóż ..... napięte, umięśnione łydki..... silne uda..... boskie pośladki ... i nie zaprzeczaj i nie zawstydzaj się .... teraz zacytuję .....i ciekawa jestem czy zgadniesz...." o twarzy dobrotliwej i szczerej, o nieco groźnym i smutnym wyrazie o jasnych i dziecięcych oczach", " olbrzymi grzbiet podobny do grzbietu cyklopa i potężne jak kolumny uda...." teraz zastanów się kto to może być .... masz 15 sekund... potem przechodź do nastepnego wersu.

 

Kochanie.... gdybyś nosił skórzaną przepaskę na biodra..... i walczył z germańskim turem.... to w tym momencie, w tamtej chwili widziałam w Tobie Ursusa. Wszystko grało, pasowało jak ulał do obrazu, napięte... piękne ciało. Przepraszam ze tak instrumentalnie Cie zobaczyłam.... ze tylko ciało.... no ale wiesz jaka jestem i wiesz ze wciąz Ci to powtarzam ... i nie jest to ani złośliwe ani przesadzone.... poprostu taki jesteś. I jestem pewna że tak jak  Ursus dasz sobie radę z turem który przybrał postać pana z drugiej strony telefonu.

KC!!

i to już  był koniec mojego wpisu ale znów mnie olśniło. Postać Ursusa była całe zycie ze mną. Szok. Az mnie zmroziło. W moim rodzinnym domu stoi rzeźba, pamiętka rodzinna.... tur... na nim Ligia i ukręcający łeb turowi olbrzymi Ursus. Gdy byłam dzieckiem miałam obowiązek dbać aby ani odrobina kurzu nie zalegała na czarnym marmurze.... czyli codziennnie polerowałam .... zwierze mnie nie interesowało a tymbardziej piekna Ligia... odkurzane z obowiązku.... natomiast mięśnie olbrzyma aż lśniły.  Alladyn pocierał lampę aby pojawił sie dżin by spełniac jego marzenia ja odkurzałam przez lata rzeżbę i przeszło rok temu pojawiles się Ty... na obraz i podobieństwo i spełniasz moje marzenia. Teraz juz napewno  koniec  :)  wpisu :) Całuję tak jak lubisz !!

105 wpis
11 listopada 2019, 10:05

Dziś, z okazji święta, przeczytałam artykuł seksuologa o tym że nie ma seksu w małżeństwach, że wiele par, na pierwszy rzut oka idealnych, zapomnnieli o sexie i tylko dla oczu zewnetrznych są dobraną szczęsliwą parą. Oczywiście że tak jest. Na palcach jednej reki moge policzyć małżenstwa z wieloletnim stażem które spotykają się w łózku nie tylko po to abby sie wyspać.  Pan seksuolog w artykule opisuje dlaczego tak jest, dochodzi nawet do relacji między rodzicami małżonków i zastanawiam się po jaką cholerę. Kazda relację  mozna podciągnąć pod błedy wychowawcze które popełnili rodzice, że brak wzorców, apodyktyczność, silne charaktery rodziców itp.  Oczywiście, są sytuacje patologicznegdzie rodzic jest tak silna osobowościa że rzutuje na przyszły związek dziecka, że rodzic nie zbudował wysokiej samooceny dziecka które w przyszłości nie potrafi zbudowac poprawego, szczesliwego związk lub nawet nie pozwala usamodzielnić sie dziecku i podejmuje wszystkie decyzje  za nie.  Uwazam że sa to marginalne przypadki. Więc czemu nie potrafimy zbudowac bliskości ze swoim partnerem, wybranym dobrowolnie, bez przykładania pistoletu do głowy. Jak juz kiedys pisałam, , ze  co 7 czy 10 lat małżonkowie powinni okreslać czy chca ze soba byc dalej i uwazam ze teoria jest słuszna. Teoria że co 7 lat jest kryzys w zwiazku jest słuszna. Pierwwsze lata... to sielanka, endorfiny wylewaja sie wszystkimi otworami ciała, partnerzy poznaja się, odkrywają. Wciąz jest jakas tajemnica. I jak już sie poznają ... odkryją wszystkie tajemnice.... czar pryska jak bańka mydlana, rodza się dzieci, męzowie sa przy ich narodzinach, ogladają jak lędźwie żony wydają na świat pomarszczone cudo ale co sie zobaczy nie da sie odzobaczyć i pękająca zona w kroku  długo tkwi w psychice. Dlatego jestem za tym że to kobiety rodzą  i powiny byc wtedy same z lekarzem i położną albo co najwyżej dopuszczac meża, a raczej jego wzrok, od pasa w górę i niech nie zagląda wtedy między nogi żony a tymbardziej z aparatem fotograficznym czy kamerą.  Tutaj równouprawnienia nie ma. Gdyby było to stwórca doprowadziłby do stanu że faceci rodziliby  dzieci.... a tak sie nie stało. Faceci to delikatna materia i widok rozciapcianej waginy nie sprzyja. Kiedys usłyszałam tekst faceta.... łono mojej żony jest święte bo dało mi dzieci... i teraz jak sie w nią kocham cały czas o tym myslę. Był przy porodach trójki latorośli. Nosz kurde.... widzieć trzy razy jak się rozciąga, pęka, jak szyją, jak rece wkładają, jak się leje ... mi by się odechciało cokolwiek robić w światyni a zwłaszcza czerpac przyjemność. . No ale to sa skrajne przypadki ale i takie istnieją. I tak te pierwsze siedem lat mija, gdy rodza się dzieci, gdy chce nam sie bywać razem w łóżku i odkrywać nowe przestrzenie. I teraz teoria.... wg seksuologa ... brak sexu bo praca, bo zmeczenie. A przez te pierwsze lata  nie ma pracy? Nie ma zmęczenia? Nie ma obowiązków? No kurde są!! Przeciez nie da przezyć się karmiąc sie tylko motylami w brzuchu, trzeba miec kasę na jajka by zjeżć rano jajecznice po udanej stosunkowo nocy, trzeba tez płacić rachunki itp. tez jestesmy zmeczeni ale mamy ochotę. To co się dzieje z partnerami że sie odechciewa.  Najlepiej na przykładach.... Dawno , dawno temu.... gdy nie zalała nas jeszcze  lawina technologii, gdy szczytem techniki były dwa programy w tv i królowała Bonanza i wyłączało sie odbiornik po obejrzeniu filmu aby sie nie nagrzał i nie zafajczył a telefon miał kabel w spręzynke ( kto to jeszcze pamieta... prehistoria)  mieliśmy czas w domu dla siebie.  Był czas aby budowac relacje z przyjaciółmi, aby z nimi spotkac się, pogadać, wypić wódeczkę i był czas aby pokochać się z partnerem. Pracę zostawiało się w pracy, nie było wyścigu szczurów a rozmowa była czymś normalnym.  Pamiętam , jak było ze mną -potrafiłam z męzem gadać godzinami, sprzeczać się z nim, bo zawsze miałam inne zdanie ale spotykaliśmy się w sypialni maleńkiej i sie działo chwile bo chwile  no ale sie działo. I co sie stało że sie nie dzieje? Przestała wystarczać mi ta chwila, gdy poprosiłam ( proszę zwrócić uwage na swierdzenie POPROSIŁAM ) o więcej dostałam strzał słowny ... zmeczony  jestem, poprosiłam jeszcze kilka razy  i w końcu przestałam prosić. No bo ile można .... czułam sie jak płaszczka rozpłaszczona  i zdeptana. Moje ego rozjechało się i zaczeło się .... z partnerki stałam się podawaczką, kucharką, praczką, sprzataczką a nie partnerką i z partnerki stałam się wspołlokatorką  która zajmuje sie domem, logistyką, służbą zdrowia i wszystkim. Odechciało mi się.  I tu instutucja deklaracji powinna być.U mnie to rzeczywiście skrajny przypadek bo i rożnica wieku i same róznice .... totalne niedobranie.  I jeszcze jedna myśl.... narzekamy na dzieci, na młodzież ... ze telefony sa ich całym życiem, że komputer, ze gry, że nie potrfia zaplanowac czasu , ze potrzebuja  suflera który wciąż podpowiada... weż wf ... weź kanapki, zawiezie na zajecia dodatkowe, odbierze, spawdzi czy wszystkie lekcje odrobione, da kasę na rachunki, zapakuje zarcie w słoiki, zrobi przeglad samochodu i wymieni opony na zimowe. Bo chcemy aby mieli łatwiej, lepiej niż my. A sami robimy podobnie, rozwój technologii, 500 programów w TV, internet szalejący po domu z prędkością światła, portale społecznościowe, łatwy dostep do wszystkiego rozleniwiło nas... dorosłych.... mężów i zony... partnerów. mamy wymienniki, tansze, łatwiej dostępne, nie rozmawiamy, nie potrzebujemy bliskości partnera bo...... zastapiliśmy sobie to czymś prostrzym, ogólniedostepnym i osiągalnym bez najmniejszego wysiłku. Jestesmy wygodni... wszystko podane na złotej tacy a nad relacja trzeba pracować, zadbać, wykonać jakąs pracę.  Sama jestem tego przykładem najlepszym..... tylko że ja nie chcę iśc na skróty, nie chcę ułatwiać . A od wczoraj zaczęłam sie bać ..... tak...niestety ... po jednej wiadomosci.... mam dla  Ciebie pracę.... masz okreslona kwotę, znajdż jakis prezent  i sobie go kup.... i panika w oczach.... i mogłabym powiedzieć super.... daj kasę i sobie kupię tzn Ty mi kupisz ..... kochasz mnie? Znasz mnie? nie idż na skróty.... Nigdy nie kupię sobie prezentu od Ciebie..... nie odbieraj mi tajemnicy, nie odbieraj niespodzianki.... bo to jest tak jakbys powiedział.... zacznij sama a ja przyjde jak bedziesz gotowa. Nie chodźmy na skróty, myslmy o sobie, myslmy o tym co nam sprawi przyjemność.... myślmy o partnerze jak o sobie myślimy, zaskakujmy!!!

Takie moje przesłanie z okazji Swięta Niepodległości.... kochajmy Niepodleglą taką miłością jaką chcielibyśmy być obdarzeni. Amen

PS : Kocham Cię bardzo.... wariacko i dojrzale