60 wpis
16 listopada 2018, 17:04
Góry
lubię... ale nie kocham, przytłaczają mnie, niektórzy w górach czują przestrzeń, wolność a ja czuję się zamknięta, ograniczona i boję się ich. Służą mi tylko do zjeżdzania na nartach... choć kilka lat już nie jeździłam a dokładnie cztery lata, ostatnio we Francji w Alpach. Zresztą ja, z moim lękiem wysokości nie nadaję się na wspinaczki... chyba że po dolinach. W naszych Tatrach jest taki problem ,że tłok na szlakach jak na Krupówkach i zawsze wpadniesz na znajomego. Zakopanego- niecierpię, muzyki góralskiej - jakby się koszula w dupę wrzynała lub wżynała... nie wiem czy góralom przez rz czy ż. Dawnego czaru Zakopanego niestety już nie ma... Witkacego, Kasprowicza, Orkana, Przerwy - Tetmajera.... teraz łoscypki, stragany, bazar i mc donald i dupa przy dupie jak na plazy we Władysławowie w upalną niedzielę. Kwaśnica smakuje jak zwykły kapuśniak, oscypki są w krowiego mleka a rydze sprowadzane z Chin. Nie ma już tam tej tajemniczości która była kiedyś, zadymionych knajp gdzie można było podyskutowac na tematy wszelakie - za to mamy Hello Kitty albo kubusie puchatki spacerujące po Krupówkach, zamiast białego misia i zionie od nich tanimi winami. Raz takie monstrum złapało moje dziecko by wymusić zdjęcie, dostał ode mnie w łep a u niej został uraz. I nie z powodu ze mama nawala Kubusia puchatka ale że ukochany misio był napruty jak ruska armata. Kiedyś to był elitarny kurort, magiczny, tajemniczy, pokazanie sie w Zakopanem w sezonie było szczytem marzeń wielu... komuna otworzyła drogę dla wszystkich, w centrym miasta pojawiły się bloki FWP - każdy mógł i każdy chciał i każdy był i czar prysł jak bańka mydlana no ale ja jestem inna i tęsknię za dawnymi klimatami. Jest jedno miejsce które mnie wsrusza... dwa... wydawałoby się dziwne ze mnie właśnie te poruszają, bo Pana Boga nie nadwyrężam- Cmentarz na Pęksowym Brzysku i Sanktuarium Matki Boskiej Fatimskiej na Krzeptówkach... ale nie to wielkie białe monstrum ale kaplica z tyłu, tam się bardzo dobrze czuję, można odetchnąć, pomyśleć. Gdy moja córka była mała, zaczynała chodzić... pojechałyśmy do Kaplicy, tęskniłam bardzo za moją mamą ( ona to miejsce uwielbiała), przycupnęłam z boku i tak mi się jakoś miękko zrobiło na sercu, oczy się zaszkliły.... podszedł do nas ksiądz w pelerynie, podał młodej rękę, podniosł ją i wziął do figurki Matki Boskiej Fatimskiej... choć niech się mama wypłacze to przestanie tęsknić. Nie bała się go wcale, pokazał jej wszystko, pozwolił dotykać wszystkie rzeźbienia na ołtarzu a ja wyłam, gdy przyprowadził mi córkę powiedział... teraz Ty jesteś matką, nie płacz. Nie wiedział dlaczego płaczę, za kim tęsknię.... taki cud zakopianski. Pęksowy Brzyzek kocham bo tam się nic nie zmienia, gdy tam jestem nie słyszę nawet hałasów ulicy i pobliskiego bazaru.... takie wyciszające miejsce o każdej porze roku. I to wszystko czym mnie Zakopane zachwyca. A góry... naszych za dobrze nie znam.... za to Słowackie bardzo dobrze, większośc stoków, nawet najtrudniejszych. Bo góry dla mnie to tylko śnieg i narty ale w tym roku nie zaliczę w tym roku ferie - kierunek Barcelona i Gaudi, tam mnie ciągnie w poszukiwaniu tajemniczych, energetycznych miejsc.
Tak mnie naszło dziś na Zakopane.... wiadomo dlaczego. Wiem, Kochanie że lubisz tam byc, że lubisz góralską muzyke, ze wszystko tam lubisz ... to tak jak z naszymi poglądami politycznymi... inne bieguny, totalnie inne i to jest fajne, ze tak się różnimy bo nie grozi nam nuda.... zawsze mozemy sie pokłócić o to czy Lech Kaczyński był prorokiem i czy Zakopane jest cudowne... a jak się pokłócimy to się pogodzimy.... a jak się pogodzimy? ... tu się zgadzamy.
Mam prośbę Kochanie... jedną, jedyną ... gdy bedziesz miał chwilę wolną idź na Pęksowy Brzyzek i zapal świeczkę Kornelowi Makuszyńskiemu. Taka jestem pokręcona. KC
Dodaj komentarz