Najnowsze wpisy, strona 20


dziewiętnasty wpis
09 września 2018, 20:31

Kac i   niedowierzanie

Wczoraj moje emocje w totalnej sinusoidzie. Nie byłam w stanie niczego napisać. Tyle bodźców, tyle ekstremum... normalny człowiek nie jest w stanie tego ogarnąć bez zapicia, zczochrania się, odreagowania.Musiałam odreagować spotkanie, gdy byłam tak blisko a nie mogłam nawet na ułamek sekundy dotknąć, czy okazać coś co zdradziłoby to co czuję, gdy tylko mogliśmy patrzeć sobie w oczy i cicho rozmawiać. gdy pocałunek na powitanie i pożegnanie to tylko dotknięcie policzków, potem ostatnie pożegnanie, gdy patrzysz jak trumna znika w dole, takie nieuniknione, takie na zawsze, gdy patrzysz jak cierpi jej córka i syn, gdy jej ukochany stoi z tyłu, w tłumie a mąż który mężem nie jest od 10 lat zaprasza na stypę i mówi ze to ta sama restauracja w której odbyło sie ich wesele, gdy masz ochote mu przywalić w czerwoną od chlania gębę, gdy siadasz na swoim fotelu w ukochanym miejscu z kawą, by odreagować, gdy biała czapla zbliża się do Ciebie a mężczyzna za którym tęsknicz stoi na drugim brzegu, i macha do ciebie kurtką i mówi słowa które wolałabym słyszeć szeptane do ucha, przytulona do niego, gdy łzy same płyną do oczu i nie wiesz dlaczego, gdy wstajesz z fotela i odchodzisz wiedząc,że on tam stoi, gdy musisz okiełznać te wszystkie emocje i jedziesz na poprawiny, do młodych, gdy kieliszek za kieliszkiem tracisz możliwość odczuwania jakichkolwiek emocji, gdy zaczynasz się z wszystkiego śmiać i to pomaga, na chwilę ale pomaga. Pomogło!!Ogarnęłam to wszystko, przespałam, ból głowy spowodowany kacem gigantem przyćmił krzyk duszy, bo krzyk ciała jest zawsze głośniejszy.I to co dziś przeczytałam w moim utopionym telefonie daje mi nadzieję, że dam radę dalej ogarniać. Gdy dostajesz smsa o treści że jeszcze nie dowierza w to co sie dzieje między nami... ze mną doświadcza czego nigdy nie doświadczył jeszcze. I tak mi przyjemnie, dobrze. Ja też nie dowierzam, też mam to samo. 

Tak jestem skonstruowana, że wszystko co zrobiłam muszę przeanalizować, pozastanawiać się, wyciągnąć wnioski. Teraz odpuszczam, niech się dzieje i nie tracę na tym żywiole, wręcz przeciwnie, zyskuję tylko. Może to jest jakis sposób by to wszystko przetrwać, uwierzyć, że to wszystko prawda. Że mamy prawo być szczęśliwi i spełnieni. 

Kac jest dobry na przemyślenia, bo są krótkie i trafne! I mimo, że wciąż w sercu i głowie huśtawka to jakoś lżej. Cieszę się, ze wczoraj się widzieliśmy, że niespodzianka się udała z szarlotką, że potrafimy okiełznać pożądanie bo będziemy musieli robić to często za jakiś czas. Jestem pewna że damy radę. 

Kamień podzielony na pół daje energię, którą ON czerpie i  nie ważne czy to ten który trzyma w dłoni czy ten czytany. To ten sam kamień PNP.

 

osiemnasty wpis
08 września 2018, 04:41

WESELE

wytańczona, wybawiona, zresetowana, najedzona, napita... jeszcze nie wykąpana. Nic dodać, nic ująć. Ślub piękny, wesele cudowne, młodzi piękni ( bo młodzi), trzymałam fason i jestem szczęśliwa. 

Dziś ciężki dzień ale mam siłę!

Idę spać!! kurde prawie piąta :))

siedemnasty wpis
06 września 2018, 22:41

Jak to się wszystko przeplata... życie nie zna litości.... jedno wesele i pogrzeb

Moja kuzynka, rok starsza ode mnie- dzis odeszła do świata bez bólu. Dziesięć lat dzielnie walczyła, z własnym organizmem, z myślami,  o dzieci i o miłość. Zawsze była przebojowa i silna, nie dawała się przeciwnościom. Podziwiałam jej siłę, ona nam ją dawała. Zawsze z humorem, zawsze z błyskiem w oku, z blond ułożonymi włosami, z pomalowanym okiem. Taką ją widzę... i ten jej uśmiech, zarażający. Pomimo choroby pracowała i kochała, miała to szczęście ze na końcu swojej drogi poznała co to jest prawdziwa miłość. Miłość człowieka, który nie patrzył na jej chorobę a na jej serce, który trzymał ją za rękę gdy było źle.  Wychowałyśmy się razem... ja przy niej byłam święta.....zawsze miała grono towarzyszy rozrabiania, wszędzie jej było pełno... taka Karioka. Wiedziałam, że telefon kiedyś zadzwoni z informacją , tą najgorszą i dziś zadzwonił. Nie musiałabym go odbierać, wiedziałam co niesie, czułam.  Przez ostatni czas nie byłam w stanie się z nią zobaczyć, nie byłam w stanie do niej jechac. Nie dlatego, że nie miałam czasu, czas się zawsze  znajdzie ale nie mogłam przełamac strachu, że zapamiętam ją taką jaką zobaczę, może ostatni raz.  Tak, jestem egoistką... bałam się o siebie... bałam się jak zareaguję na to w jakim stanie jest. 

Kochana moja, mam nadzieję, ze jesteś w tym lepszym świecie, chcę w to wierzyć. Zasłużyłaś na to jak nikt

A jutro wesele i tańce i zabawa i śmiech i szczęście. A w brzuszku Pani Młodej rośnie skarbek malutki. Szczęśliwi młodzi, dwa ognie piekielne, krzykacze i gaduły, przebojem ida przez zycie, na wszystko mają czas, milion pomysłów na życie i jeszcze więcej planów. Kocham tych wariatów.... dobrze, ze dzis dali mi robotę, Ciotka... zrób wieniec na ścianę... z czego?.... z tego! Padłam. Dobrze, że wokół masa inspiracji, chwila w pięknym ogrodzie  i nożyczki poszły w ruch. Naciełam cisów, zorganizowałam drut florystyczny i do dzieła. Wieniec Młodej Pary wyszedł śliczny , romantyczny, elegancki.  Dobrze, że i ten talent mam w rękach.

I tak to się wszystko przeplata, radość i szczęście z tragedią i żałobą. Tak się kręci ten kołowrót, dobro ze złem, zło z dobrem, jedno się rodzi drugie umiera i nie ma odcieni szarości ... jest tylko czarne i białe a tęcza jest tylko na moment.

Kochanie dziś byłes moją tęczą!Akurat dzis potrzebuje się wtulić, wtulić i zasnąć... dobrze, ze mam świadomość że gdzieś jesteś... to wystarcza.

A na tańce i tak pójdziemy kiedyś, gdzieś!

Jutro nie będzie wpisu, chyba że mnie najdzie. 

szesnasty wpis
06 września 2018, 00:05

Nie ma to jak utopić telefon w kiblu!

Jednak jestem typową blondynką... no szlak mnie trafi ... zawsze śmiałam się z tego, ze można utopić telefon w toalecie. No jak? I mi się udało!!  Technicznie wyglądało to tak - telefon w tylnej kieszeni spodni, pośpiech bo trzeba jechać, kurde jeszcze siku, no i spodnie w dół a telefon do klopa. Dobrze, ze zajarzyłam że mi się lekko na tyłku zrobiło jeszcze przed oddaniem moczu. Panika... Jezu kontakty... Jezu zdjęcia.... Jezu korepondencja a tu ekran szaleje, paski i takie jakies dziwne rzeczy. Jakim trzeba być osłem żeby coś takiego zrobic. Jestem wściekła na siebie. Teraz okazuje się, że komp nie czyta telefonu i nie moge zgrać zdjęć ani schowków... MAKABRA.Moja korespondencja smsowa z nim, nie moge się z nią rozstać, czasami wracam do pierwszych wiadomosci, czasem przed snem... co teraz , przepadnie?... ja wiem, że szybko nadrobimy nową  ale ja sentymentalna jestem. Kiedys chowało się listy od chłopaka, wiązało czerwoną wstążeczką teraz chowa się smsy.. Kurcze, jestem blondyna... co blondyna robi gdy topi telefon w kiblu... idzie na zakupy... przecież trzeba odreagować. Córka dostała sukienkę, ja dwie pary butów i spódniczkę i bluzkę... to były zakupy ratujące zycie!! Ale szpilki cudowne sobie strzeliłam... 11 cm....wyższych w moim rozmiarze nie robią, nude... takie jakie uwielbiam... opalona noga i nude ... az mruczę. BLONDYNA!! ha i lakier na paznokciach u nóg mi pasuje do butów. Żałosne ha ha ha Podczas zakupów obawiałam się, że po wczorajszym spotkaniu zostało mi coś. Coś niewidocznego gołym okiem ... ale działającego... przyczyna sraczki. Przymierzalnia a tu  zaczeło się bul bul w zołądku i tok myślowy ...na śniadanie jajko bez niczego i kromka ciemnego chleba a na obiad kurczak z ryżem z warzywami... no nie ma szans aby od jedzenia... kurde za dwa dni wesele a jak sie obsracze. No zabije Go gdy sie spotkamy, zostawił mi zarazę i znów panika. Ja zejde na zawał któregoś, pięknego dnia. I wizja... bez telefonu, ze sraczką ...przed weselem... ale mam szpilki. Wypiłam herbatę u Grycana, posiedziałam, pokręciłam sie w fotelu i przeszło. Jednak Go nie zabiję i na zawał nie zejdę. Mówiłam, ze jestem jak armia radziecka, nie do zdarcia. Doszłam do wniosku, ze wszystko się kręci wokół  du.y.  Jak nie sraczka to telefon w tylnej kieszeni na czterech literach i jeszcze coś ale tego nie moge powiedziec bo to tajemnica moja i Jego :).

Co za dzień, co za szaleństwo, pół dnia w samochodzie, tyle spraw, tyle pierduł które trzeba ogarnąć. Nie lubię takich niespodzianek!! Dobrze, że się już kończy.Dobrze, że za chwilę rzucę się pod kołderkę. Muszę to wszystko przespać, rano będzie dobrze. Telefon wrzucę na noc do ryżu, wróci do haimatu. W końcu chinski. Podobno ryż wyciąga wilgoć, zobaczymy czy z mojego wyciągnie. 

A miałam dzis plan pisania o....  e nie powiem... a wyszło o sraczce znów. Ale z drugiej strony Homo sum humani nihil a me alienum puto. ( ale zabłysnęłam ha)

piętnasty wpis
04 września 2018, 22:41

Miesiąc

wczoraj minął miesiąc...  od pierwszego pocałunku, delikatnego muśnięcia, od pierwszego .." będę tęsknił"... od pierwszego smsa, w którym słowo TĘSKNIĘ pojawiło się tak niewinnie, tak niespodziewanie, tak wyczekanie. Kurcze... miesiąc .. tylko i aż tyle. Tyle się zadziało, krew wrzała, zmysły oszalały, endorfiny wystrzeliły w kosmos. Cudowny czas uniesień i tęsknoty, poczułam że żyję, że łapię powietrze pełnymi piersiami, zachłystuję się nim do szaleństwa i nie mam dosyć. Mam wrażenie , że znam go na wylot... choć wiem, ze znam tylko mały, maleńki kawałek Jego, tylko taki na który mi pozwolił. Nie chcę wiedzieć więcej, z tym kawałkiem jest mi dobrze. A co najfajniejsze w tym wszystkim... potrafimy w przerwach rozmawiać, śmiać się, opowiadać obrzydliwe kawały, potrafimy wcinać drożdżówki i mango, zabijać muchy, wachlowac się ręcznikiem i mieć z tego ubaw. A, że ja gaduła jestem  to pełnia szczęścia... nie dość że mam super kochanka przy sobie to jeszcze chce gadać - odlot- i toleruje moje palenie w oknie, przez co wpadaja miliony much do pokoju a potem mamy problem i idą ręczniki, poduszki  i wszystko co pod reką w ruch.  Rany, jak przez taki krótki czas można się poznać, swoje potrzeby, swoje pragnienia, jak wielkim szczęściem jest oddanie siebie drugiej osobie a świadomość że myśli o mnie, od czasu do czasu,... zabrakło mi słów. Miło mi się zrobiło.  Jednego jest mi żal... ten mój Ułan taki zapracowany jest, bidulek, wyjazd tu, tam, w jednym terminie 3 imprezy, którą wybrać, kogo wysłać, a tu " narybek" czeka na wskazówki, żal mi bo w tym wszystkim jest sam, może nie umie delegować obowiązków. Kurcze... ja się długo tego uczyłam i jeszcze mi do końca nie wychodzi. Ale przyjdzie czas, że trzeba bedzie walnąć pięścią w stół i powiedzieć albo wszyscy zabieramy się do roboty albo zamykamy ten burdel.  Nie żebym wchodziła między wódkę a zakąskę ... ale mówie to z czystego egoizmu. Jak nie będziesz miał czasu bo praca ... to.... hmmm.. zostanie tylko lato ... w skiroławkach :)) a ja 11 miesięcy nie ogarnę. Ot taka egoistka ze mnie wredna.

Kochanie, byłeś dziś dzielny, po tym wszystkim co sie wczoraj zadziało z Twoim organizmem... podziwiam i długo z tego podziwu nie wyjdę. Chyba zacznę się częściej z Tobą zakładać o .... . Hazardzisto Ty mój! Nie mogło być lepiej... buziak dla Ciebie  od fajnej dupy, A propos fajnej dupy, Pan od ryb dzwonił do mojego znajomego i pytał czy jestem panną a znajomy odpowiedział, że mam narzeczonego i jak sie on dowie ze coś to mu pół twarzy wyrwie. Gościu stwierdził, ze i tak przyjedzie.  Mam plan... deleguję zadania, wyślę dziewczynę od królika :), Ona się z nim dogada albo pogoni z widłami. Ja do tego za grzeczna jestem.

dzisiejszy podpis: dumna studentka  :) ciekawe, co nastepnym razem Psor wymyśli !