szesnasty wpis


06 września 2018, 00:05

Nie ma to jak utopić telefon w kiblu!

Jednak jestem typową blondynką... no szlak mnie trafi ... zawsze śmiałam się z tego, ze można utopić telefon w toalecie. No jak? I mi się udało!!  Technicznie wyglądało to tak - telefon w tylnej kieszeni spodni, pośpiech bo trzeba jechać, kurde jeszcze siku, no i spodnie w dół a telefon do klopa. Dobrze, ze zajarzyłam że mi się lekko na tyłku zrobiło jeszcze przed oddaniem moczu. Panika... Jezu kontakty... Jezu zdjęcia.... Jezu korepondencja a tu ekran szaleje, paski i takie jakies dziwne rzeczy. Jakim trzeba być osłem żeby coś takiego zrobic. Jestem wściekła na siebie. Teraz okazuje się, że komp nie czyta telefonu i nie moge zgrać zdjęć ani schowków... MAKABRA.Moja korespondencja smsowa z nim, nie moge się z nią rozstać, czasami wracam do pierwszych wiadomosci, czasem przed snem... co teraz , przepadnie?... ja wiem, że szybko nadrobimy nową  ale ja sentymentalna jestem. Kiedys chowało się listy od chłopaka, wiązało czerwoną wstążeczką teraz chowa się smsy.. Kurcze, jestem blondyna... co blondyna robi gdy topi telefon w kiblu... idzie na zakupy... przecież trzeba odreagować. Córka dostała sukienkę, ja dwie pary butów i spódniczkę i bluzkę... to były zakupy ratujące zycie!! Ale szpilki cudowne sobie strzeliłam... 11 cm....wyższych w moim rozmiarze nie robią, nude... takie jakie uwielbiam... opalona noga i nude ... az mruczę. BLONDYNA!! ha i lakier na paznokciach u nóg mi pasuje do butów. Żałosne ha ha ha Podczas zakupów obawiałam się, że po wczorajszym spotkaniu zostało mi coś. Coś niewidocznego gołym okiem ... ale działającego... przyczyna sraczki. Przymierzalnia a tu  zaczeło się bul bul w zołądku i tok myślowy ...na śniadanie jajko bez niczego i kromka ciemnego chleba a na obiad kurczak z ryżem z warzywami... no nie ma szans aby od jedzenia... kurde za dwa dni wesele a jak sie obsracze. No zabije Go gdy sie spotkamy, zostawił mi zarazę i znów panika. Ja zejde na zawał któregoś, pięknego dnia. I wizja... bez telefonu, ze sraczką ...przed weselem... ale mam szpilki. Wypiłam herbatę u Grycana, posiedziałam, pokręciłam sie w fotelu i przeszło. Jednak Go nie zabiję i na zawał nie zejdę. Mówiłam, ze jestem jak armia radziecka, nie do zdarcia. Doszłam do wniosku, ze wszystko się kręci wokół  du.y.  Jak nie sraczka to telefon w tylnej kieszeni na czterech literach i jeszcze coś ale tego nie moge powiedziec bo to tajemnica moja i Jego :).

Co za dzień, co za szaleństwo, pół dnia w samochodzie, tyle spraw, tyle pierduł które trzeba ogarnąć. Nie lubię takich niespodzianek!! Dobrze, że się już kończy.Dobrze, że za chwilę rzucę się pod kołderkę. Muszę to wszystko przespać, rano będzie dobrze. Telefon wrzucę na noc do ryżu, wróci do haimatu. W końcu chinski. Podobno ryż wyciąga wilgoć, zobaczymy czy z mojego wyciągnie. 

A miałam dzis plan pisania o....  e nie powiem... a wyszło o sraczce znów. Ale z drugiej strony Homo sum humani nihil a me alienum puto. ( ale zabłysnęłam ha)

Do tej pory nie pojawił się jeszcze żaden komentarz. Ale Ty możesz to zmienić ;)

Dodaj komentarz