Archiwum 11 grudnia 2020


115 wpis
11 grudnia 2020, 23:33

Od kwetnia cisza.... co nie znaczy że nic się nie działo!!!

 

Działo sie dobrze.... a mnie zawsze motywowało do pisania coś wyjątkowego, coś co nie zdarza się czesto. Momenty poruszające, ważne, mające wpływ na mnie lub na moje otoczenie. Teraz znów jest taki moment ale iny niż wszystkie, teraz doszedł strach, niepokój, momentami nawet panika i obezwładniająca bezsilność. Przyznam się, zastanawiałam sie jak o może byc gdy jedno z nas zachoruje, gdy los zrzuci na nas jakąs plagę egipską a w czasie pandemii nie trudno o jakiegoś zbłąkanego wirusa który chetnie się zagnieżdzi.  Niestety spełnił się czarny scenariusz, wszelkie środki zapobiegawcze nie sprawdziły się. Cholernik w koronie dopadł jedno z nas. Rozkoronił się powodując że czas przedswiateczny stał się czasem oczekiwania na sporadyczne odpowiedzi na komunikatorze. Spowodował kumulacje dziwnych myśli gdy w nocy przychodzą obawy. Bo nic nie wiem, bo nie widzę bo nie mogę nic zrobić.  Mogę sobie tylko wyobrażać jak rośnie gorączka i mieć świadomosć że ja jestem daleko. I musze robić dobrą mone do złej gry w czasie gdy chce mi się krzyczeć z bezsilności.  Ze swiadomością ze nie nic ode mnie w tym momencie nie zalezy.  z drugiej strony nie chę, nie mogę być cięzarem, zbednym obciążeniem psychicznym   Zawirusowany organiżm potrzebuje duzo energii na zwalczanie intruza  i nie moze tracic jej na moje coś,  Bo teraz to co czuję jest na ostatnim planie ... i dobrze bo kocham bardzo , nawet z podkrążonymi oczami i kaszlącego. I jestem pewna, ze zwalczy to dziadostwo bo to silny chłop.  Nie moge sie doczekać gdy stanie w drzwiach, z torbą  i powie Wesołych Swiąt Kochanie ... i moze to być nawet w marcu ...  I to bedą nasze święta ho ho ho. Bo za takim favetem warto czekać z karpiem ... nawet do marca. hmmm ciekawa jestem czy karp tak samo smakuje w marcu jak w grudniu. Moze lepiej ...

W ostatnim czasie nakłada mi sie wiele emocji. Dzis znów tak było. Ostatnia droga bliskiej osoby i nie tylko mojej ale i mojej córki. Dzis musiałam pilnować stanu córki, musiałam zachować sie jak mądra matka , która pozwala na rozpacz a nie tłumi, pozwala aby emocje zostałay okiełznane przez inna osobę. dla mnie, jako matki trudny proces, bo dociera do świadomości ze juz jej nie wystarczam, ze przytulenie do innej osoby pomaga jej bardziej niż mój uscisk. W takich sytuacjach nie mozna trzymac tylko swojej strony ... trzeba dac szansę otwarcia sie na innych i pokazanie że przyjacielem jest się zwłaszcza w trudnej chwili. Dziś moje dziecko płakało, łkało, trzesło sie z emocji w ramionach innej kobiety, ja juz jej nie wystarczyłam, potrzebowała tego. Potrzebowała podzielić sie  cierpeniem z inna, tak samo cierpiąca osobą. Jestem dumna z niej, ze pozwoliła sobie na pokazanie takich emocji, na takie otwarcie się bo mimo , ze pożegnaliśmy obcą osobę ale bliższą niż rodzina -  bo to był tez twój dziadek usłyszała i to ją uspokoiło, pożegnała się... na zawsze pozostanie w jej pamięci i mojej.

Taki ciężki czas ... wymagający spokoju, cierpliwości, miłosci, zrozumienia wytrwałości, pewności. Czas próby!!

W takich momentach odczuwa sie namacalnie jak kruche jest nasze życie. Jak bardzo o nie trzeba dbać.   Jak weryfikuje się co jest ważne a co mniej. I boje sie strasznie czy nie zostane zweryfikowana, bardo sie boję. Boję sie tego, że czas bycia razem w chorobie i w kwarantannie wrzuci mnnie w kartotekę niepotrzebne. W koncu jestem tylko ta drugą. Staram się nie   myślec o tym, teraz sa wazniejsze rzeczy .... myślę tylko o tym aby temperatura w końcu spadła a powikłania były do ogarnięcia, potem bedę martwić sie o resztę.

Jestem myślami z Tobą cały czas i kocham jeszcze bardziej.