Archiwum 24 stycznia 2019


81 wpis
24 stycznia 2019, 00:33

Czas cos wpisac, bo jeszcze ktos wyciągnie błędne wnioski że coś jest nie tak. 

Tyle się działo przez ostatni czas, przez wielkie sprawy panstwowe i społecznosciowe  po bardziej przyziemne które objawiały się kaszlem i złym samopoczuciem. Przez ten czas odbywały się rozmowy mniej i bardziej poważne,leczenie metodami naturalnymi, rosołem i ziołami,które mało daly ale ile przy nich było radości.Nie chciało mi się pracować, nie miałam siły i zawinęłam się w kołdry jak w kokon, wykorzystałam moment na przemyślenia i na doprecyzowanie a nawet małą korektę marzeń ale w dobrą, słuszną stronę, jedyną możliwą. Tak to życie sie kręci że czasami trzeba wybrać mniejsze zło, tylko czy jesli dla mnie jest mniejsze to dla kogos moze być największe ale czas zacząć mysleć tylko o sobie, mam w końcu czterdzieści pare lat... niewiele czasu zostało aby nacieszyć się życiem  i takie stan w którym jestem jest najbardziej optymalny dla mnie. Czasem trzeba się nagłowić aby wymyslic po co gdzies musze jechac ale i to sprawia mi radość a adrenalina z tym związana jest tez potrzebna do życia, z moim lękiem wysokości nie skoczę na banji  a ta adrenalina która mam przed kazdym wyjazdem jest w wielkosci podobna jak do skoku na linie.... wiec skakac nie muszę. Dotarło do mnie całkiem niedawno że, moje status quo nie jest takie złe, nawet wrecz genialne... choć są małe mankamenty ale i nad nimi trzeba popracować, ale nie ma związków doskonalych, an małzenskich ani tych innych. Zawsze jest małe ale i tak prawde mówiąc ono mi nie przeszkadza. A ja wychodze z załozenia że to co idealne jest nudne ... nawet brylanty ze skazą sa droższe niż idealne. .... Uwielbiam to drżenie gdy jadę, uwielbiam myślenie o spotkaniu, nawet polubiłam tęsknotęi ten wyteskniony dotyk, każdy oddech.... nie znudzi się, nie bedzie rutyny, czas i miejsce gdzie moge być sobą, wsłuchac sie w siebie i jego, gdy nawet jedzenie drożdzówek jest podniecające. Gdy patrzę w jego spokojne oczy i gdy słyszę słowa,które chcę usłyszeć, gdy zapina moja koszulę bo jakis ignorant zaprojektówał guziki których moje paznokcie nie ogarniają ( mimo maleńkich guziczków kocham Primarka), Jestem kochanką od do i wcalem mi to nie przeszkadza bo taki jest los kochanki i  nie ma sie nad czym zastanawiać. Dziś jestem wytulona, wycałowana , wypieszczona, dopieszczona...mniej wygadana no ale coś za coś... gdy każda minuta cenna.  Miłość jest fajna... nawet ta dojrzała.... nawet? .... kurcze ona jest najlepsza!!!

PS. Kocham Cię Wariacie :)) Nalewkowy Królu.... pigwa mnie powaliła, jej cierpkość... jej słodycz... jej głębia  a bez rozanielił.