Archiwum 12 listopada 2018


58 wpis
12 listopada 2018, 01:46

Nocne rozmowy

dobrze mieć kogos z kim można w nocy ponarzekać, pomartwić się, pomyśleć ciepło. Szkoda tylko, że daleko... na szczęście technologie rozwijają się i można w miarę szybko przesyłać myśli zapisane. Dzięki ze ktoś wymyslił WhatsAppa. I po rozmowie dzisiejszej jestem na 100 procent przekonana o bezsensie instytucji małżeństwa. Co 10 lat deklaracja. Przed końcem każdej dekady strony zaczną się starać jeśli im zalezy, słuchac jedna drugiej, nie bedzie nudy, rutyny, powtarzalności no chyba, że nie zależy i każdy idzie w swoją stronę - uścisk dłoni i dowidzenia a jeśli dzieci są małoletnie umowa jak i gdzie, ile i kiedy. Ze dorośli ludzie nie potrafią się dogadać, no ale z drugiej strony ja tez jestem roszczeniowa... no ale jeśli druga strona też jest to czemu ja mam byc uległa i grzeczna. Na szczęście mam szufladę z zapiskami... moj pomysł na życie... no, może za dużo powiedziane ale moze na waciki zarobię. Szuflada jest pełna zapisków, pomysłów, inspiracji, informacji, do wykorzystania w literaturze bardziej poważnej niż blogowanie.  Na szczęście pisanie przychodziło mi zawsze dość łatwo ale co innego pisać mysli swoje, które kłębią sie w głowie i dotycza mnie a co innego wymyślać postaci i sytuacje. Wyobraźnię mam nieograniczoną, może coś z tego wyjdzie, może wykorzystam te moje szpargały, może to dobry czas i okoliczności. Moze dlatego tez, że przestałam przejmowac się co ktoś o mnie pomyśli  lub powie. Jestem w tym wieku, że mam to w nosie. Nie rusza mnie, gdy Pani która wynajmuje nam pokój patrzy się na mnie z zaciekawieniem i z grymasem na twarzy ale to ja, jeszcze krótko przed wyjściem przezywam uniesienia, nie tylko cielesne a ona jest zmuszona po nas sprzatać i jest mi kompletnie obojętna jej mina.  Czyli to jest dobry czas, dojrzałam, dorosłam aby zacząć.  Jakiś czas temu potrzebowałam akceptacji drugiej osoby, musiałam  być jej pewna aby się otworzyć teraz widze, ze to była zła droga... ja potrzebowałam sama siebie zaakceptować, polubić swoje wady bo tylko wtedy można uwolnić się od  zależności. A ja marzę aby być niezależna od nikogo i niczego. Nie stworzę arcydzieła jak Sienkiewicz ani nie napisze wiersza jak Wisłocka ale oni tez od czegoś zaczynali. Może ... kiedyś... poczuje zapach farby drukarskiej na stronach które sama stworzyłam i ozyją postaci w umysłach czytelników, postaci które zrodziły się w mojej wielkiej głowie, której nie każdy kapelusz pasuje.  Decyzja podjęta... zaczynam segregować materiały zebrane przez kilka lat. Może coś wybiorę a może nowy pomysł wpadnie! Ach fajna perspektywa... lubię takie wyzwania