16 października 2018, 06:02
Żołądkowe rozterki....
od zawsze wiem, że nie wchodzi się do restauracji w której nie ma ludzi. Wejść można... ale po zobaczeniu że pustki w salach trzeba zwiewać jak najdalej. Wczoraj nie zapaliła mi sie lampka czerwona i skorzystałam z usług gastronomicznych przybytku w którym pusto było i czysto a kelnerka, notabene moja koleżanka z lat szkolnych, siedziała znudzona i obgryzała paznokcie. Nawet to, że oczekiwanie na posiłek ok 30 min, nie dało mi do myslenia.... jakas przytłumiona byłam. Nie dało mi do myślenia, ze nie ma piwa z nalewaka... choc stały dwa ... a piwo zero, które piję, było tylko jedno... na wystawie i ciepłe. W końcu wjechała zimna zupa a za chwilę karkówka, z serem i z warzywami. Zupę mogłam przezyć no ale mięso.... musiała to byc parszywa świnia a jej karkówka musiała piec się na patelni o pół dnia za krótko. Jak można spieprzyć karkówkę?! Zjadlam kilka kawałeczków i poddałam się, byłam pełna dobrych chęci, chciałam dać jej szansę no ale nie dało się. Kelnerce powiedziałam , że kucharzowi nie poszło albo ma zły dzień albo mu sie nie chciało. Oddaliśmy dwie porcje. Rachunek 80 zł... padłam... zapłaciłam i juz mnie nikt tam nie zobaczy. Problem w tym wszystkim jest taki , że obolała jestem....żołądek chce wyskoczyć, głowa chce explodować... ilośc wypitych herbat nie zliczona, czarna, zielona z miętą, mięta z ogródka ii nic. Siedzi we mnie ta radioaktywna świnia i wyleżć nie chce.
Zmiana tematu ... na przyjemniejszy... już za parę dni... za dni parę... wezmę plecak swój i gitarę.... pożegniania kilka słów... itd.... jeszcze dwa tygodnie i wyruszam... 9 dni urlopu....na moją wyspę... tam gdzie ryby z grila pachna i smakują oceanem a nie zamrażarką. Bardzo się cieszę, liczę dni, tęsknię za kalimą, za ptakami, palmami i przestrzenią. Jedno jest tylko maluteńkie ale..... jadę z osobami które kocham nad zycie ale to nie to o czym marzę. Bo będę tam robić za kierowcę, organizatora czasu wolnego, tragarza, tłumacza.przewodnika.... bedę wszystkim a chciałabym aby ktoś się tym wszystkim zajął albo odciążył mnie. Żeby położył się ze mna na plaży i wspólnie naświetlał pośladki, aby trzymał mnie za rękę podczas spacerów wieczornych, aby tulił podczas zachodu słońca... żeby czuł to co ja czuję patrząc na te wszystkie dziwy natury......marzenia ściętej głowy.
Kamieniu..... Ty wiesz co masz robić.....przypominam, bo przestałam czuć Twoją energię.... chyba przez obolały żołądek i głowę :))
Tęsknię strasznie!!