Archiwum 27 września 2018


trzydziesty szósty wpis
27 września 2018, 23:46

PREZENTY DZIEŃ PO

takie są wszystkie prezenty jakie dostawałam przez całe moje małżeństwo.  Nie mam dużych wymagań, nie chcę biżuterii bo sama ją sobie kupuję, perfum - bo zapach to indywidualna sprawa kobiety i musi się nawąchać aby wybrać,... wedlug mnie prezenty  mają świadczyć, że ktoś o mnie pamiętał, że data jakiegokolwiek święta przypada tego dnia a nie innego, zwłaszcza dnia po. Uwielbiam dostawać książki, pierdołki takie jakie lubię, magnesy na lodówkę, laurki,gliniane kogutki, kobaltowe szkło a najważniejsze w otrzymanym prezencie jest to że ten który obdarowuje poświęcił chwilę na szukanie , że myślał w tym czasie o mnie, może się uśmiechnął szukając, może coś mu się przypomniało fajnego. Dziś dostałam kwiaty i prezent- dzień po, jak zwykle- bez rozpakowywania poprosiłam o zwrot do sklepu. Koniec z takimi prezentami, definitywny koniec. Koniec z przymykaniem oczu na to, że nikt z mojej rodziny najbliższej nie jest w stanie zapamiętać dwóch ... no może trzech dat.... ta trzecia tylko okrągła. Na szczęście takich okrągłych już nie będzie. Najbardziej przykre jest w niepamięci to, że ja zawsze jestem przygotowana, super obiad, wszystko tiru ri ru, ja uśmiech i czekam... kiedy wyskoczą, siadamy do stołu, zaczynamy obiad,  no i pytania coż to za święto że elegancja Francja... puszczają mi nerwy ... MOJE URODZINY/ IMIENINY.... smacznego... i konsternacja a mnie ściska że znów zapomnieli.Najlepszy jest wtedy tekst... i znów daliśmy dupy. Dajecie ją często, za często. Ten prezent wczorajszy i dzisiejszy przelał czarę goryczy, tyle spraw złych się przypomniało, tyle sytuacji ... gdy mnie ściskało ... i gdy ja tylko potrafiłam się zamknąć w pokoju i pochlipać w kącie albo myć kuchenkę nerwowo, udając że nic się nie stało. Dziś wylałam wszystkie żale, wypłynęły ze mnie jak tsunami i byłam dumna z siebie,że mówiłam spokojnie, bez nerwów, jakbym nauczyła się tego na pamięć. Umiem to na pamięć bo to moje życie i to głęboko tkwi. Podjęte decyzje przekazałam do informacji, nie zostawiłam pola do dyskusji. NIe chcę terapii ani mediacji. Nie chcę już nic od mojego małżonka, obcego dla mnie człowieka, do którego nie czuję już dawno nic a i on nic nie czuje. Zero null . Więc moje decyzje przekazałam i chcę mieć święty spokój, nie chcę już niczego oczekiwać ani dawać od siebie... niestety zbyt dużo z siebie dałam, nie otrzymując w zamian nic. Taki układ jest dla mnie nie do przyjęcia. SEPARACJA- idealny lek na takie coś. W poniedziałek ... a najpóźniej w środę ( wszystko zalezy od mojej adwokat) składam pozew. I to bedzie jeden ze szczęśliwszych dni w moim życiu... i teraz tylko takie będą... takie mam postanowienie, nawet jak będą do dupy to i tak będą szczęśliwe. 

Kochanie, ta cała sytuacja nie ma nic wspólnego z Tobą, gdybym była szczęśliwą mężatką nie wieszałabym prania przed Twoim domem :) tak czesto, nie siedziałabym na rybach pół dnia licząc że spojrzysz, nie siedziałabym z Tobą, prawie do rana, gadając o różnych sprawach, nie chciałabym usłyszeć że będziesz tęsknił. Oczywiście, to dzięki Tobie odważyłam się zrobić ten krok.... w jednym z pierwszych smsów napisałeś - że odwagi było brak - dzięki Tobie moja dawna odwaga wróciła. Siedziała sobie skulona, gdzieś w głębi duszy, bała sie odezwać, bała sie nawet oczy otworzyć. Czasami otwierała jedno oko, ale bała się krzyku, bała się tego co inni powiedzą i je zamykała. Mnie tu nie ma mówiła szeptem. Obudziłes ją we mnie i za to jestem Ci wdzięczna. Kurcze... co odpowiedni facet potrafi zrobić z kobietą .... hmmm. Dobrze, że Ciebie wybralam:))