Archiwum 01 września 2018


dwunasty wpis
01 września 2018, 22:55

Jesień idzie i nostalgia

Dzis siedziałam na pomoście, na moim foteliku, z kubkiem herbaty, słońce obtulało mnie delikatnie, jeszcze perkoz z dwójką małych baraszkował w wodzie,gęsi pilnowały pomostu, jeszcze pachnie latem, jeszcze słonce muska skórę ale w powietrzu już wisi jesień. Już trzcina brązowieje, bobry intensywnie pracują, kwitną wszystkie jesienne kwiaty, róże przy altanie oszalały, obezwładniają zapachem, winogrono dojrzało. Zacznie się czas grzybów, snucia się po lesie, wrzosów. Cały dom będzie pachniał suszonymi grzybkami i lawendą. Kocham ten czas, gdy ludzi jest mniej, gdy pomost jest tylko mój, gdy nikt nic ode mnie nie chce. W tym tygodniu rozstawie latarnie ze świecami, wrzosami i dyniami i będę je co wieczór zapalać. Kocham ten czas. Choć brakuje mi gwaru dzieciaków, ich krzyków, rozmów, śmiechu, przychodzenia po papier toaletowy :).

Brakuje mi tu Jego, jego akcentu, jego głosu. Żałuję, że nie porwałam go do tańca, gdy była do tego sposobność, żałuję że bosa nie przyszłam do niego i od progu nie powiedziałam czego chcę. Poprostu się bałam, jego reakcji, jego spojrzenia.  Oj tak mnie wzieło na nostalgię ot jesień idzie. Bo ja taka nostalgiczna jestem, taka jesienna ... koncert jesienny, na dwa świerszcze i wiatr w kominie... . Kurde, niby twarda baba ale jednak... 

Jeszcze tylko dwa dni... wytrzymać  ... i wtulę się w niego, wycałuję i bedę najszczęśliwszą babą pod słońcem. I konie za oknem i snieżnobiała pościel i MY.

Tęsknię strasznie ... nigdy tak nie tęskniłam... wino pomaga, czerwone ... rany jak tak dalej pójdzie w grudniu będę musiała zapisac się do AA. I tym pesymistycznym akcentem kończę na dziś pisanie. 

 

jedenasty wpis
01 września 2018, 00:27

Misia, kajak i wróbel

Ostatnio, podczas rozmowy wypłynął temat fizjonomiczny i zaskoczył mnie opis, łysy w kajaku. Jezu ... jaki łysy... jaki kajak. No i okazało się, ze jestem do tyłu z polskimi filmami i wogóle jestem do tyłu. To określenie wymyśliła Michalina Wisłocka - tak wg niej wygląda Łechtaczka. Ja nie wiem gdzie tam kajak a tymbardziej łysy ale wierze kobiecie na słowo.  A że nie moge być zacofana ( czytaj ciemna baba) odpaliłam playera, słuchawki na uszy i oglądanie. No i zakochałam się w Boczarskiej ( bestia zdolna i piękna) i w Michalinie W. Film jest trochę bez wyrazu, ani nie  szokuje, ani nie zaskakuje i tylko mizia temat.  Bo temat miłości i sexu to jest ocean a tutaj to tylko jeziorko. A może to jeziorko starcza ... może lepiej jest mieć jeziorko... niż szukać oceanu i nie mieć nic lub inaczej czy lepiej mieć wróbla w garści niż gołębia na dachu.  Moim skromnym zdaniem... szkoda czasu na wróble! Wolę orły sokoły :)). Wolę mieć cztery orgazmy pod rząd z orłem dwa razy w miesiącu niż ..... no właśnie co z wróblem. Podkręciłam się filmem i postanowiłam zakupić książkę i przestudiować każdą stronę. Nie dlatego że chcę poznać pozycje ale zaciekawiło mnie jedno zdanie w filmie, gdy żona generała przyszła do Misi i powiedziała, ze mąż jest sadystą. Powalił mnie pingwin i stwierdzenie że to dominującą strona jest strona uległa. No i po zastanowieniu ... ma baba rację. Bo przecież uległa określa granice dyskomfortu. Poprostu genialne. Nie żebym była zainteresowana SM. Przyznam się.... byłam przekonana, ze w życiu już nic ekscytującego mnie nie spotka, nie poszłam do kina na Sztukę Kochania... bo po co, wszystkie doznania związane z miłością odwiesiłam na haku w komórce. A tu taka niespodzianka :)). 

Nie intersowałam sie do tej pory Michaliną Wisłocką, zaimponowała mi jej pasja, jej luz, jej odwaga, jej prostota. Ludzie mający fioła na jakimś punkcie, posiadający misję do spełnienia nie są rozumiani, czasem traktowani jak rzucający sie motyką na słońce . Podziwiam takich ludzi, szanuję ...chciałabym takich ludzi spotykac na mojej drodze i kurde... mam szczęście kilku takich spotkałam.  Mój ułan też taki jest.... przypomniał mi się Jego tekst do chłopaka.... chłopak w okresie dojrzewania, z marniutkim zarostem na twarzy, nie ogolony... o rany weź się ogol... co ty agrest jesteś!...poległam. Młody poszedł i się ogolił. To może nie jest misja ... tak tylko urwana mysl, wspomnienie. Ale jak obserwowałam go ... nieśmiale... gdy z uporem maniaka, tłumaczył coś młodzieży, jak powtarzał po kilka razy to samo... nawet ja już zrozumiałam a on bez mrugnięcia okiem zmieniał sposób tłumaczenia przechodząc na rekwizyty i poskutkowało. 

Taraz ma misję na mnie ha ha ha jest po zakrapianej imprezie i słodziak taki, rozkochany,

Jeszcze tylko 3 dni !!