piąty wpis
26 sierpnia 2018, 01:05
Wieczór panieński
Zciągamy zwyczaje z krajów bardziej rozwiniętych ... Walentynki, halloween. Kto kiedyś słuszał o wieczorach panieńskich czy kawalerskich. Kiedys chlopacy szli się napić ( sic!) ostatni raz bez gderania żony a dziewczyny darły pierze na pierzyny. Teraz, w dobie komercji potrzebne sa gadżety, szarfy, korony, bibeloty, baloniki, stroiki, lampiony. Chociaż te ostatnie pięknie wyglądały, romantycznie. Zawsze byłam romantyczką, wzruszały mnie zachody i wschody słońca, rosa na pajęczynach, romantyczne gesty, bieganie po deszczu. W tym całym szale zatraca sie to co najważniejsze.Impreza dzisiejsza była bardzo sympatyczna, bez stiptizerów, chcociaz jeden proponował współpracę ale za daleko z dojazdem. Winko lało się strumieniami ... ja w tej chwili jestem po dawce większej niż normalnie prz tego rodzaju imprezach. zazwyczaj nie piję. Pośpiewałam, pogadałam, najadłam się ale jestem jednak tradycjonalistką. Jesli jest muzyka i alkohol to powinien byc jakis pożądny tancerz który mnie okiełzna. A wracając do wieczoru panieńskiego , a bardziej do instytucji małżeństwa... moje zdanie na temat tego tworu jest nastepujace - 10 lat małżeństwa a potem małżonkowie powinni się określić... czy chcą być razem czy nie. Ile by to oszczędziło przykrych rozwodów, dramatów, wydanych pieniędzy na adwokatów. Zresztą nie czas , nie sytuacja by o tym myślec... alkohol już mi dość uderzył do głowy i wbił sie w krwioobieg, że moge zacząć bredzic lub wymyslać teorie spiskowe typu Hitler żyje.
Bardzo lubię przyszlych nowożeńców, fantastyczne dzieciaki... życzę im wszystkiego co najlepsze i szczęścia całe hektolitry, hektopaskale czy inne takie.
Dzis krótko, bo głowa się kiwa, oddech trzeba unormować, wiaderko przy łózku i zacznie sie liczenie helikopterów.
Tęksnię bardzo za moim tancerzem ludowym, za moim ułanem.
Ja pijana, zero sukcesów :)) ale i tak jestem szczęśliwa!! Co mi tam.... przecież szczęście nic nie kosztuje!!
Dodaj komentarz