czterdziesty pierwszy wpis


02 października 2018, 22:26

Jak Alicja?

Dziś był ten dzień... niestety był... i się skończył. Tyle czekania.... i znów czekanie. Kochanie... cóż mam powiedzieć...po  kokardy to za mało :). I obiecuję Ci, że koniec z wymysłami bo i tak wszystko idzie na bok i szkoda czasu.  Wystarczamy sobie sami... bez gadżetów... bez spiny i to jest najlepsze. Kawa, drożdżówki i my... no może banany :))  do jedzenia... łózko, poduszki i kołdra i domek pod kołdrą :)). Wytuliłeś mnie dziś bardzo bardzo bardzo, w dalszym ciągu czuję Twój zapach, czuje Twój oddech na skórze... jestem szczęśliwa. Tak jestem - wbrew wszystkiemu i mimo wszystko. Nawet jadąc dziś przez łąki i pola, nabijając kilometry uśmiechnięta byłam, wcinałam twarde truskawki, przegryzałam bananem i popijałam sok mandarynkowy. Dojechałam do Ciebie i spowrotem :), licznik się zgadza plus małe wytłumaczenie czemu paru zabrakło ... wystarczyło. Całą drogę myslałam, rozmyślałam....takie to wszystko gorace jeszcze, jeszcze drżące i wystarczyło nam jedno łóżko pojedyncze. Jakim cudem... Ty facet ... powyżej średniej a ja hmmm... ładnie mówiąc też powyżej  i daliśmy radę i to jak daliśmy. Dalibyśmy radę i na piętrowym... ale na dole :))). Jestem wdzięczna że nie nabijałes się z czerwieni mej pupy bo miałam stres ogromny. Znów akumulatory naładowane.. po brzegi, az się wylewa.... i już tęsknię. Nie wiem jak Ty to robisz, ale zapominam przy Tobie o całym świecie, gdy wyjeżdzam z domu do Ciebie to tak jakbym przechodziła na drugą stronę lustra a kończy się to gdy wysiadam z samochodu pod moim domem. Taka wyspa szczęścia z dwoma mieszkańcami, z domkiem pod kołdrą. Teraz siedzę na swoim miejscu, wiatr szaleje, zimno i ciemno, pomyslałam teraz o czapli, czy juz odleciała. Napewno. Wróci wiosną... jak wszyscy tutaj. A ja będę na nią czekać... z utęsknieniem... tak jak czekam na Ciebie....mój facecie z marzeń, ze snów. Nie wiem czy to przyzwoicie pisać o takim szczęściu jakie mnie, nas spotyka... ale przestałam martwić się innymi, czas zabrać się za myślenie o sobie, też nam się należy. Zaczynam się przekonywać ze ten mój los, który stoi za rogiem i zaciera rączki jak mi cos nie pójdzie zmienił troche pozycję stania, oparł sie o mur, ręczki splótł , nóżka zagieta, oparta o drugą.... i myśli.... masz,  ciesz się, bądź w końcu szczęsliwa, dałem ci juz wystarczająco popalić, odpuszczę sobie trochę. Mam nadzieję, że tak jest i jeszcze wyobraziłam sobie że ma beret, zielony. Chora moja wyobraźnia. Wracając do czekania... przeciez całe życie na coś lub na kogoś czekamy, niektórzy czekają tylko na wypłatę ale większość ... ciężarna na swoje dziecko, chory na diagnozę i wyleczenie, na urlop, na czaplę, na miłość, na wolność... całe nasze życie czekamy.... tyle lat nie czekałam, czekałam tylko na urlop a reszta phi nic. Teraz czekam na drugą stronę lustra i z tego też jestem szczęśliwa, że mam cel i jest on tylko mój.

Kochanie, zobacz ile dajesz!! Najlepiej zainwestowany kamień in my life. 

 

Do tej pory nie pojawił się jeszcze żaden komentarz. Ale Ty możesz to zmienić ;)

Dodaj komentarz