77 wpis
12 stycznia 2019, 16:58
Choroba
chorować jest ciężko, nawet jesli totylko zapalenie gardłaale jeszcze gorzej jest chorowac w samotności. Gdy nie masz siły ani ochoty wstać z łózka a rosół widzisz gdy zamykasz oczy... goracy, z lanymi kluseczkami, taki jaki robiła mama albo gdy na mysl o hot dogu z Orlenu skręca Cię a nie ma kto podjechać albo gdy może podjechac ale mu się nie chce. Właśnie w takich momentach człowiek jest najbardziej samotny i od razu nasuwa sie egzystencjalny dylemat czy być z kimś kogo się nie kocha i jest się nieszczęśliwym ale jest szansa że poda herbatę w chorobie czy szukać szczęścia w nadziei, że może.......Mam temperature podwyższoną, sama w domu,młoda na nartach. " małżonek" cholera wie gdzie, sama sobie herbatę robię, zawijam sie kocem w fotelu i patrze w okno, kolorowe okna, setki rozświetlonych okien... ciekawa jestem czy tez ktos tam siedzi jak ja i rozmyśla o tym że człowieka otacza nicość i że to całe nasze istnienie jest tragiczne bo polega na oczekiwaniu na to co nieuniknione. Mam nadzieję, że w poniedziałek bedzie lepiej, że przejdzie choroba,przejdą dziwne myśli, przestanie mi być zimno,przestanę chodzić w wyciągniętym swetrze a koc przestanie być najlepszym przyjacielem i samotność przestanie mi doskwierać.
To co pisałam było ok 3 godz temu jednak to prawda, że sen jest najlepszym lekarstwem i katiczkis. Ta kobieta stawia na nogi. Ale dlaczego zasnełam. Moj współlokator, " zwierzatko" jak mawia moje... nasze dziecko.... bo w domu tylko spi, je i sra... nasmarował swoje piękne ciało amolem, którego zapachu nie znoszę... przecież chora jesteś to nie czujesz, czego się czepiasz..... ale ja mam zapalenie gardła a nie katar.... i wszystko czuję... smaku tylko nie mam... i walnął sie na kanapie i stwierdził... coś mnie łamie w nogach.... zrób mi herbatkę... z cytrynką... jakbym go zabiła w tym momencie każdy sąd by mnie uniewinnił art 148 KK o ile dobrze pamietam bo wzburzenie było tak silne że futryna tylko jękneła bo wyładowałam się na drzwiach i dla zdrowia psychicznego i fizycznego zawinęłam sie w kołdrę jak w kokonie i weszłam w sferę zen a gdy otrząsnełam z rzęs resztki snu zobaczyłam znajomy obrazek zwierzatka rozłożonego na kanapie, świecącego gaciami i postękiwał jakby był między nogami conajmniej Cindy Crawford..... współczuję kobiecie, nawet jeśli jest tylko marzeniem sennym.... amol powala.
Dodaj komentarz